XIX i XX kolejka ligowa sezonu 2015/16
Kilka...naprawdę tylko kilka słów podsumowania dziewiętnastej i dwudziestej kolejki ligowej.
Z sobotnich spotkań na pewno wrażenie robi wynik meczu Budziłowa z FC Sokolniki. Owszem można było założyć- z pewną (niewielka wszak) dozą prawdopodobieństwa- ze Budziłowo jest wstanie zwyciężyć...no ale nie takim stosunkiem! FC nie miało może i wszystkich podstawowych zawodników...ale wynik wskazuje również na to, że nie mieli swoich głów. Jak to skomentował jeden z zawodników tej drużyny- „czasami tak jest, że nic nie wychodzi...natomiast rywalom wychodzi dosłownie wszystko”.
Sobotnia seria gier przyniosła również kolejne zwycięstwo Gałązek- rywal może i mało wymagający – bo Zieliniec...ale znając K&L zawsze zaskakuje aż taka seria zwycięstw.
Zapunktował również Sokół- i to z Grabowem, które minimalnie poległo. Ale...Grabowo jest zdecydowanie w dołku. Kolejny mecz, kolejna porażka...seria przerwana dopiero w niedzielnym meczu z ostatnim w tabeli Zielińcem...
Bez emocji było również w spotkaniu Oldboya z Krzywą Górą... Górale przystąpili do meczu w jednego zawodnika mniej ale przynajmniej przez pierwsze minuty przeprowadzili tyle kontr- że można było przecierać oczy ze zdziwienia. Strzelili nawet 4 bramki aktualnym mistrzom...ta sztuka nie udała się zbyt wielu zespołom.
No i na koniec mecz którym ta sobotnia kolejka się zaczęła...czyli spotkanie na noże Kaczanowa z TW. Walka w tych zawodach momentami była naprawdę ostra- choć zdecydowanie spokojniejsza niż w pierwszej rundzie. Kołaczkowo „z byka” rozpoczęło grę- wykorzystując dwa błędy indywidualne zawodników z Kaczanowa i w kilkadziesiąt sekund zdobywając dwie bramki. To ustawiło spotkanie na długie minuty...długie minuty w których żaden zespół nie potrafił przechylić szali na swoją stronę. To, że Kaczanowo nie traciło goli to momentami tylko i wyłącznie zasługa bramkarza tej ekipy...i zawodników Kołaczkowa z pasją obijających słupki i poprzeczki.
Niedzielne emocje zaczęło spotkanie TW z Budziłowem...Budziłowem obdartym z obecności swoich filarów...ale mimo wszystko bardzo ambitnym i mało wygodnym dla Kołaczkowa. TW musiało się nabiegać- aby spokojnie, w pewnym momencie móc zacząć kontrolować spotkanie.
W derbach zespołów z Sokolnik ponownie lepszy okazał się Sokół. I to jest jeden z dowodów na to ile drzemie potencji w Sokole- który na to wyjątkowe spotkanie potrafi się zdecydowanie lepiej zmobilizować. Porażka FC kosztowała ten zespół miejsce na podium...bo to już pewne, że zeszłoroczny wicemistrz w tym sezonie na pudle nie stanie.
Zapunktowało również Grabowo...zdałoby się powiedzieć- „wreszcie”. Liczą się punkty- i to mało istotne, że zdobyte na ostatniej drużynie w tabeli.
Gałązki...wygrały 6 spotkanie pod rząd. Sześć spotkań i komplet punktów w tym czasie. Co oni jedzą albo piją przed spotkaniami? Gdzie na imprezy chodzą? A może to specyficzny mikroklimat ich miejscowości przynosi takie efekty? Ile warta ta seria gier pokaże spotkanie w najbliższą sobotę- kiedy staną naprzeciw Oldboya. A Kaczanowo? Kaczanowo w typowej dla siebie niedzielno-porannej formie.
No i spotkanie weekendu...czyli mecz For Link z Oldboyem. Największy żal poczuliśmy przed meczem- bo padły nam baterie w aparacie... Ale z drugiej strony? Spotkanie nieco rozczarowało. Używając terminologii bokserskiej- Oldboy wypunktował przeciwnika. Kołaczkowo było elektryczne i momentami gubiło koncept na grę...przegrali chyba ten mecz gdzieś w głowach, przegrali go taktycznie- bo pomysłu na doskonale zorganizowaną defensywę Oldboya nie było w tym wszystkim widać. Co ważne Oldboy wybił rywalom ich najskuteczniejszą broń- szybkie kontry. Zmusili For Link do ataku pozycyjnego- a to liderowi tabeli nie służy. Kołaczkowo lubiło strzelić pierwsze i korzystając z szybkich kontr odjeżdżać kolejnym rywalom...Oldboy nie pozwolił na to już drugi raz z rzędu. Och- oczywiście, że For Link miał swoje sytuacje...miał doskonałe sytuacje, ale Maliński, który w tym meczu bronił bramki Oldboya był jak zwierzę... Ten facet jest jak wino- kolejny sezon i kolejny raz podnosi poprzeczkę młodym zdolnym szybkim i sprytnym bramkarzom rywali. Maliński bronił tak wyśmienicie, tak spokojnie, z takim refleksem i wyczuciem...że pokonał go dopiero własny zawodnik! Ale...dało się słyszeć z trybun „że co to za Oldboy, że grają młodzi a zawodnicy Oldboya (kojarzeni z Oldboyem) siedzą na ławce”. No ale te słowa nie miały pokrycia w rzeczywistości- Orakowski i Nowak nakryli swoich rywali czapkami. Kontra jaką jeszcze w pierwszej połowie przeprowadził Orakowski- to był majstersztyk- nie dość, że nie pozwolił się dogonić się z piłką, to jeszcze chwile przed oddaniem strzału tak ją osłonił , że ścigający go zawodnik z Kołaczkowa- nie wiedział co zrobić...i ten spokój przy strzale...majstersztyk! O wkładzie w wynik bramkarza już pisaliśmy...ale dżokerem okazał się Wojciech Majchrzak. Patrząc na to co i jak zrobił- nie można odmówić mu uznania. Spokojnie większą część spotkania przesiedział na ławce rezerwowych- wszedł na dosłownie ostatnie 5 minut...i pokazał miejsce w szeregu młodszym. Najpierw z stoickim spokojem strzelił do pustej bramki For Link spod własnego pola karnego (FL wycofało bramkarza) a kilkadziesiąt sekund później potrafił ustawić się tak, że koledzy wyłożyli mu piłkę do pustej bramki- a on dokonał tylko formalności. Jeśli dodać do tego, że nie przegrał żadnego pojedynku biegowego przez ten czas co był na boisku- to sami widzicie- „dżoker” jak nic- aż szkoda, że nie wszedł na boisko wcześniej.
Dobra- zachwycamy się grą Oldboya ale Kołaczkowo też miało momenty. Ponownie FL zabrał czas- i ponownie po wznowieniu gry zdobył bramkę- nieco było w tym przypadku- ale fakt jest faktem. Porażka może zbyt bolesna...wynik dla oddających serce w walce zawodników Kołaczkowa bardzo niesprawiedliwy- jednak FL nie miał w tym spotkaniu specjalnych atutów. Niby zespół- a opierało się wszystko na bardzo indywidualnej grze...brakło czegoś nieszablonowego, nieprzewidywalnego. I zaznaczmy jedno- może i nie chwalimy tu za grę For Linka- jednak zdecydowanie na większość zespołów ligowych takie coś by w zupełności wystarczyło...
Ogólnie spotkanie rozczarowało, jednak prawdziwą przyjemność mogło sprawić oglądanie mistrzów przy pracy...no bo jak się uczyć to tylko od najlepszych- co dedykujemy licznie zgromadzonej na trybunach młodzieży. Wynik nie przesądza również walki o mistrzostwo- to spokojnie może...a nawet powinno wpaść w ręce Kołaczkowa...łatwo jednak nie będzie, nie ma się co łudzić.
Miało być kilka słów...ech...
Komentarze