11 kolejka ligowa - relacja

11 kolejka ligowa - relacja

W niedzielę 29 lutego odbyła się 11 kolejka ligowa. Uwagę przykuwały dwa pierwsze pojedynki…ale w pozostałych też potrafiło zadziać się coś ciekawego.

Tornado Raptors Kołaczkowo – Budziłowo 1-4 (0-0)

To było bardzo wyrównane spotkanie, przynajmniej do pierwszej bramki Budziłowa. Oba zespoły umiejętnie się szachowały, umiejętnie utrudniały sobie życie i miały do siebie respekt. W pewnym sensie obie ekipy przystąpiły też do pojedynku na wyrównanych zasadach…tzn Tornado miało naprawdę skromną ławkę rezerwowych – i gdzieś, w którymś momencie widać było jak zespół siada fizycznie. To utrzymywanie szalonego tempa przez Raptorsów ma swoją cenę i wymaga nieustannego podawania nowych sił…i dziś tego brakło. Budziłowo natomiast po swojemu – ofiarnie w obronie i błyskawicznie w przodzie, jazda na tyłku jak trzeba i bezbłędne przekazywanie sobie krycia. Co chwilę jednak bramkarz Budziłowa też musiał swoje wykręcać by rywale nic nie strzelili. Bramka na 1-0 dla Budziłowa przyszła niespodziewanie i chyba chłopaków z Tornado lekko podłamała. Przecież w takim meczu i oni mieli kilka szans na objęcie prowadzenia. Odrabianie strat było dla nich mozolną walką, Budziłowu obrona przychodziła z większą swobodą. Do tego z czasem siły Tornado opuszczały a przewaga rywali rosła.

Zwycięstwo ważne dla Budziłowa o tyle o ile pozwala im jeszcze walczyć o miejsce na podium. Porażka Raptorsów oznacza, że nie będzie podium raczej w tym sezonie, że to kolejny sezon gdzie po dobrym okresie przychodzą wielkie kłopoty i zespołowi ciężko jest na to odpowiednio zareagować.

TW Kołaczkowo – Sokolniki 9-3 (4-2)

Kolejne spotkanie w niedzielne przedpołudnie miało ogromny ciężar gatunkowy. Nie dość, że mierzyły się z sobą TW i Sokolniki czyli doskonale znani sobie rywale…to jeszcze było to spotkanie jakby o 6 punktów. Wynik meczu miał niesamowite znaczenie dla utrzymania się w pogoni za tytułem mistrzowskim i utrzymania w zasięgu niemal perfekcyjnie punktującej Warty. Co działo się na parkiecie? Zacznijmy od tego, że oba zespoły do meczu przystąpiły osłabione – w obu na bramce stanęli nominalni zawodnicy z pola. I jak by nie patrzeć było to wydarzenie mające ogromny wpływ na wynik. Zwłaszcza Sokolniki mogą być niepocieszone ponieważ dwóm zawodnikom, którzy tego dnia stawali między słupkami zwyczajnie nie szło….no ale trzeba było grać.

Początkowa faza to zwyczajne badanie się jednak TW uderzyło bardzo szybko i brutalnie. Sokolniki odrabiając stratę prowadziły cały czas grę, Kołaczkowo umiejętnie się broniło i szukało błyskawicznych wypadów. Sokolniki wyrównały, miały optyczna przewagę ale…TW znów wyszło na prowadzenie i po nerwowym bardzo okresie meczu je jeszcze podwyższyło. Gra się nie zmieniła – Sokolniki nadal częściej miały piłkę przy nodze ale to Kołaczkowo zachowywało się pewniej i pod swoją bramka i pod bramką rywali. W TW doskonałą robotę w ofensywie robiło dwóch zawodników: Szczublewski i Szymańki, kiedy znajdowali się na parkiecie TW odważniej atakowało, gdy siedzieli na zmianie, Kołaczkowo raczej pilnowało przewagi. Trzeba jasno powiedzieć, że Sokolniki były jak granat z wyciągniętą zawleczką…w każdej sytuacji, w każdej chwili gotowe do szybkich, błyskawicznych akcji. Bramka TW była ostrzeliwana z każdej pozycji…ale nawet jak było gorąco TW prowadzenia już nie oddało. Co więcej w drugiej połowie przy stanie 4-3 kiedy było wszystko na ostrzu noża, Kołaczkowo szczęśliwie odskoczyło na dwie bramki…co zupełnie już wytrąciło z pędu Sokolniki. Jak by to wszystko ułożyło się, gdyby w bramkach obu zespołów byli nominalni golkiperzy? Zakładamy, że byłoby znacznie znacznie ciekawiej…a i bramek pewnie padłoby znacznie mniej. Wygrana TW pozwala temu zespołowi liczyć się cały czas w walce o mistrzostwo. Sokolnik nie należy przekreślać…jednak ten zespół znacznie sobie skomplikował sytuację.

MKS Warta Pyzdry – Dream Team Września 19-6 (9-1)

Nikt nie spodziewał się tego, że DT jest wstanie zagrozić liderowi. Mecz był jednak pełen fizycznej walki – chociaż prowadzonej w duchy fair- play. Warta faktycznie była poza zasięgiem przeciwników i o pewne trzy punkty nie musiała się martwić. W drugiej połowie Pyzdry tak skupiły się na zdobywaniu kolejnych goli, że kilka razy Września dała rade ich ukuć…na poważne zagrożenie wcale nie miało to jednak wpływu. Mecz pokazał też jeszcze jedną rzecz – mianowicie, Dream Team wkłada mnóstwo energii w każde spotkanie. Tam nikt nogi nie odstawi, tam się biega i walczy…ale czasami kompletnie bez głowy – i kiedy tylko rywal ma choć trochę poukładana taktykę to robi z DT praktycznie co chce.

Nieuchwytni Września – AutoCentrum Września 0-7 (0-5)

To było bardzo szybkie i bardzo dynamiczne spotkanie w którym zmierzyły się dwa różne pomysły na piłkę. W skrócie można powiedzieć, że Nieuchwytni walili głową w mur – tak to wyglądało. Wszystko to co robili było zapętlone. Było w grze Nieuchwytnych dużo walki, dużo biegania mnóstwo ambicji i całe pokłady niewykorzystanych szans…no właśnie – to wszystko musiało pozostać niewykorzystane ponieważ rywal nie pozwalał na wiele. AutoCentrum grało tak dojrzale, tak pewnie i spokojnie – że momentami ciężko było w to uwierzyć. Zespół w żółtych koszulkach całkowicie zdominował rywala, miał na niego pomysł, znał najsilniejsze strony i potrafił je neutralizować. Do tego AutoCentrum fantastycznie regulowało tempo gry…przyspieszali, zwalniali, szarpali jak była potrzeba albo urywali sekundy jak sytuacja tego wymagała. Co ciekawe odpowiedzialność za to co działo się na boisku rozkładała się w AutoCentrum na kilku zawodników…a to rzadkość w naszych ligowych zespołach. W Nieuchwytnych w każdej akcji koledzy szukali tylko swojego snajpera Dawida Cieślaka…szukali ale on był pod specjalną opieką od pierwszych sekund meczu i nie ważne jak bardzo się starał, ile energii wkładał w pojedynki z rywalami – zawsze czegoś mu brakowało by piłkę w siatce umieścić. Obrońcy AutoCentrum mieli na swojej połowie wszystko cały czas pod kontrolą. Poprzednie spotkanie tych zespołów zakończyło się remisem…w tym Nieuchwytni nie mieli specjalnie nic do powiedzenia. AutoCentrum wyciągnęło lekcje z kilku porażek – i teraz ten zespół naprawdę gra nie tylko najładniej ale i skutecznie.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości