Szesnasta kolejka sezonu 23/24 - relacja
Meble Podlewski - Fundamenty 2-6 (1-3)
Meble przystąpiły do gry w tym meczu z nowym zawodnikiem, dopisanym do składu Podlewskich na trzy ostatnie kolejki rozgrywek. Jednocześnie rozgrywają ten mecz bez swojego lidera Eryka. Nowy zawodnik wnosi dużo spokoju w grze obronnej zespołu Mebli. Fundamenty długo, powoli wręcz mozolnie realizują zadania w ataku co przynosi trafienie do siatki po jednej, że składny akcji a po chwili drugie. Gdy wydaje się, że Fundamenty kontrolują spotkanie wpada bramka kontaktowa dla Podlewskich. Druga połowa to już gra pod dyktando drużyny Fundamentów, którzy rekompensują sobie tym zwycięstwem gorycz niespodziewanej porażki z sobotniego wieczoru .
KKS Kaczanowo – Tornado Raptors Kołaczkowo 5-0 (2-0)
Ależ to było meczycho. Głównie za sprawą Kaczanowa, które jak żaden inny zespół wcześniej w tym sezonie zdominowało Raptorsów. Owszem, zdarzało się że Tornado przegrywało, goniło wynik czasami naprawdę cierpiało…ale nigdy nie było aż tak bezradne na przestrzeni całego spotkania. Wszystko jednak źle się nie zaczęło bo w pierwszych sekundach meczu Raptorsi doszli do doskonałej okazji bramkowej. Później przez całą pierwszą część meczu nie mieli nawet połowy tak dogodnej okazji. Po tej sytuacji oba zespoły skupiły się na naprawdę ostrożnym graniu. Coś wisiało w powietrzu i …to spadło w 4 minucie gry. Kaczanowo strzeliło bramkę po rozklepaniu rywali. Od tego momentu Kaczanowo wyglądało zwyczajnie lepiej, Tornado bezradne ale w obronie ofiarne. Raptorsi nie dawali rady przez długi czas wyjść z kontrą, utrzymać się przy piłce czy jakoś choćby na kilkadziesiąt sekund wprowadzić spokój we własnych szeregach. Za to Tornado było naprawdę dobre w blokowaniu strzałów, siłowaniu się i ratowaniu wślizgami. Około 10 minuty wiele zaczęło się jednak zmieniać. Tornado wyprowadziło trzy kontry jak marzenie…żadna nie zakończyła się bramką ale to wystarczyło by KKS stracił nieco na pewności siebie. Od 13 minuty było już jednak widać, że Tornado nie zamierza rezygnować. Kaczanowo straciło trochę rezon, zostało zepchnięte do obrony i walczyło o przetrwanie, Raptorsi mocno przycisnęli…ale bramka nie padła choć okazje były. Zasługa w tym spokojnie wykonującego swoją robotę bramkarza Kaczanowa. KKS przetrwał kryzys i na 30 sekund przed końcem pierwszej połowy strzelił bramkę na 2-0 po rozegraniu autu. To była dziwna akcja bo cały czas skoncentrowana obrona Tornado w tej sytuacji zwyczajnie odpuściła…myśląc już pewnie o przerwie. Druga połowa przyniosła jednak kolejne świetne akcje z obu stron. Kaczanowo nadal było pewniejsze…ale oba zespoły grały dość otwarty futbol. Kwintesencją tego była akcja Raptorsów kiedy dwóch zawodników tego zespołu szło na osamotnionego bramkarza. To powinien być gol kontaktowy..ale bramkarz KKSu wybronił co mógł i nic złego się nie stało. Kaczanowo odpowiedziało również doskonałą okazją ale i tu bramkarz nie dał się zaskoczyć. Raptorsi zaczęli się potężnie rozkręcać, niecierpliwie szukać okazji i zepchnęli rywali do głębokiej defensywy. I właśnie w tym momencie kiedy wydawało się, że Tornado musi coś ukuć Kaczanowo w krótkim okresie czasu zdobywa dwie bramki. To już zamknęło wszystkie dyskusje o jakimkolwiek nawet punkciku dla Raptorsów. Zespół był kompletnie rozbity, bez pomysłu, bez szans na wydrapanie czegoś pozytywnego. Kwintesencją tego była 17 minuta kiedy Tornado traci gola z rożnego (widać na filmiku) albo sytuacja kiedy dwaj zawodnicy tego zespołu wpadają na siebie. Tornado w ciszy i z goryczą przyjęło pierwszą porażkę w sezonie. Samo spotkanie było naprawdę ciekawe, postawa Kaczanowa mogłaby być inspiracją dla wielu zespołów. Wynik uczynił wszystko nieludzko ciekawszym. W następnych kolejkach spotykają się przecież między sobą pretendenci do tytułu, również Kaczanowo będzie rozdawało karty dalej, jak na porażkę zareaguje Tornado? Pytań jest wiele, odpowiedzi przyniesie czas.
Budziłowo - Spawacz Nowakowski 5-4 (4-2).
Patrząc na tabelę przebieg spotkania można było obstawić w ciemno (dominacja Budziłowa), ale boisko (hala) pisze różne scenariusze i tak było tym razem. Budziłowo zaczyna mocno zdobywając bramkę w 2 minucie i gdy po chwili zdobywa drugą bramkę po akcji wyglądającej jakby piłka była prowadzona po sznurku. Gdy wydaje się, że mecz jest pod kontrolą Budziłowa, Spawacz zdobywa bramkę kontaktową, przed przerwą następuje jeszcze wymiana ciosów jak na ringu bokserskim, dwa uderzenia Budziłowa i celny cios Nowakowskich. Na przerwę zawodnicy Budziłowa schodzą pewni siebie, nie zdając sobie jeszcze z tego co dla nich szykują Spawacze. A po przerwie
przyspawali mocno piękną bramką w przysłowiowe "okienko" i jest kolejny kontakt. Na trybunach aplauz, zawodnicy Spawacza w euforii. Niesieni dopingiem Nowakowscy zdobywają bramkę wyrównującą wynik spotkania po można powiedzieć koronkowej akcji, jakby chcieli pokazać drużynie Budziłowa my też tak potrafimy. I gdy wdaje się, że Spawcze zdobędą punkt na innej drużynie niż United, na trzy minuty przed końcem meczu "Gucio" z trudnej pozycji zdobywa bramkę. Pomimo porażki Spawacze są bardzo zadowoleni że swojego występu. To był ich jeden z najlepszych występów w lidze.
United Pyzdry-TW Kołaczkowo 4-15 (1-8)
Wynik spotkania wskazuje, że tu nikt nie patrzył, aby nie stracić gola. I to się chwali
grę ofensywną, zawsze się podoba. Od początku meczu festiwal strzelecki urządziła sobie drużyna Kołaczkowa. Spotkanie otwiera bramka zdobyta w 4 minucie, później seria bramek jak z karabinu dla TW. W pierwszej połowie jedna z akcji, kiedy to po strzale Piotrka, piłka trafią w słupek i do pustej bramki dobija zawodnik United. Wydaje się, że jest to sukces bo Pyzdry zdobywają bramkę honorową. Nic mylnego, rozluźnieni zawodnicy Kołaczkowo w drugiej połowie dają sobie wbić 3 bramki.
Obłe Mareczki- Sokolniki 7 -8 (3 -5)
Spotkanie po względem sportowym musiało się podobać, to był rollercoaster. Najpierw szybka wymiana "gong za gong" i jest remis dwa-dwa. Później przewagę bramkową zdobywają Sokolniki. Przed przerwą rzut karny wykorzystują Mareczki podyktowany przez sędziego za zagranie ręką w polu karnym. Po przerwie następuje szarża wręcz ułańska zawodników Sokolnik. Zdobywają kolejne bramki i gdy na tablicy świetnej mamy wynik 3:8 dla Sokolnik- jest po zawodach. Nic mylnego, drużyna Sokolnik po 10 minutach drugiej połowy musi grać bez zmiennika. Jeden z zawodników udaje, się na następny mecz. Drużyna Sokolnik, ale także Obłe Mareczki forsują tempo. Obie biorą 1 minutowe przerwy. Zawodnicy Sokolnik grając cały czas jedną piątką, słabną z minuty na minutę. Wykorzystują to Mareczki zdobywając w ostatnich 3 minutach meczu 4 bramki doprowadzając do wyniku 7:8 i tylko dźwięk syreny ratuje Sokolniki przed utratą punktów w tym meczu.
Komentarze