Podsumowanie sezonu 2022/23
Podsumowanie sezonu to dwugłos. Poprosiliśmy o opinie Piotra Dowbusza i zlepiliśmy to z naszymi spostrzeżeniami… Kto za które słowa odpowiada? Czy to ważne? Tak tą ligę widzieliśmy…i nie ukrywamy, że jest to bardzo subiektywne spojrzenie.
Zacznijmy od zespołów wycofanych. Niestety przydarzyło się nam w tym roku, że nie wszyscy dobiegli do mety. Pierwszym zespołem, który rzucił ręcznikiem był zespół FC Sokoły. Zespół, który był debiutantem na naszych parkietach, ale niektórzy zawodnicy coś gdzieś już pograli było widać, że gdzieś z piłką mieli do czynienia. Udało im się dwa mecze wygrać, ale zabrakło determinacji, żeby wystawiać kompletny skład gdy liga się rozpędziła do dwóch spotkań w weekend.
FC Sokoły reprezentowały styl oparty na szalonych szarżach i dużą ilością biegania, były błyski pomysłu na mecz, ale przeważający sposób na przeciwnika to taktyka karuzeli wsiadali na nią zabierali przeciwników i rozpędzali do maksymalnych obrotów licząc że przeciwnikowi zakręci się w głowach, ale przeciwnicy nie na takich karuzelach jeździli… Sokoły zespół z pewnym potencjałem niestety zaprzepaszczonym.
Dream Team Września to zespół, który już uchodził za otrzaskany w ligowych rozgrywkach. Dużym zaskoczeniem było wycofanie tego zespołu. Fajna paczka kumpli pod przewodnictwem Łukasza Wojciuszkiewicza radziła sobie poniżej oczekiwań, były błyski w pewnych meczach, ale generalnie gramy dla fanu i to jest najważniejsze, szkoda że nie udało się dojechać do mety.
8. Nieuchwytni Września
To chyba dość zaskakująca ekipa. Nie rewolucjonizowała rozgrywek ale była często takim języczkiem u wagi. Zdecydowanie szablonowa gra, mnóstwo energii wkładane w każdy mecz, mało zmian, doskonały strzelec i brak sił w ostatnich minutach meczu. Do tego nieustanne walenie głową w mur i branie wszystkich na rogi. Czy mogli ugrać więcej? Mogli. Kilka spotkań przegrali minimalnie. Sokolniki jak się okazuje przegrały z nimi mecz i w konsekwencji mistrzostwo. Nigdy nie przegrali do zera. Była jakaś donkiszoteria w ich grze. Czasami było to wszystko blisko sukcesu czasami ich gra była od tego sukcesu o całe lata świetlne odległa.
Nieuchwytni Września - Zespół, który zajął 8 miejsce w lidze był również debiutantem. Gra oparta na umiejętnościach super strzelca, ale taktyka zbyt mało urozmaicona, żeby zaskakiwać doświadczone zespoły. Nieuchwytni zawsze strzelali, no prawie zawsze. Auto Centrum w drugim meczu dało im lekcję jak zneutralizować lidera. Generalnie zdecydowany styl „Kontra - Podaj do Dawida on coś strzeli” często taki sposób skutkował trafieniem, gdyby dodać do tego troszkę taktyki w bronieniu i wzbogacić arsenał sposobności w atakowaniu, kto wie…Dawid otrzymał tytuł odkrycia sezonu i niewątpliwie ten tytuł mu się należał, do końca walczył o tytuł króla strzelców zabrakło niewiele, ale tytuł vice króla strzelców w debiutanckim sezonie – szacun.
7. OG Kanzas
Ciężko powiedzieć na ile OG w tym sezonie liczył. Łatwiej stwierdzić, że często schodzili z boiska sfrustrowani i niezadowoleni poziomem sędziowania czy czasami nawet pełni wzajemnych pretensji. Z boku wyglądali czasami jak jakiś nieodbezpieczony granat, gotowy do wybuchu, targany mnóstwem emocji ale jednak zawleczki nigdy nikt nie wyciągnął. Kanzas byli niczym mieszanka maestrii (kiedy dwoma, trzema podaniami przedzierali się w okolice pola karnego rywali) i beznadziei (kiedy w okolicy 6 metrów od bramki nagle tracili koncept tego co chcą zrobić). Kanzas grało szybko i siłowo…ale za to w końcówkach spotkań często przychodziło im płacić brakiem sił.
Zespół reprezentujący młode pokolenie, fajnych chłopaków z sąsiedztwa, walczyli do końca mieli szansę na pierwszą piątkę ligowej tabeli, niestety w ostatnim meczu nie zdobyli punktu z ostatnim zespołem, ale podoba mi się w tym zespole chłopięca pasja grania w piłkę, nie wyrośnijcie z tego chłopaki.
6. AutoCentrum Września
Jak dla nas najpiękniejszy futbol w tym sezonie. Wielu zawodników o dużym potencjale i tylko by okazało się, że za umiejętnościami idzie determinacja i konsekwencja…Bo na sukcesy przyjdzie im jeszcze poczekać. Rzadko kto zdobywa sukcesy w rak młodym wieku w takich ligach. AutoCentrum musi okrzepnąć, nabrać kilogramów i doświadczenia – bo to pozwoli im na wychodzenie z opresji kiedy czasami wybitnie nie idzie. Umiejętność rozprowadzania akcji mieli jednak naprawdę przednią. Piłka szła tam jak po sznurku, było dynamicznie i kiedy jeszcze kończyło się bramką to bardzo często była to prawdziwa maestria. Wydaje się, że zespołowi brakuje jeszcze jakiejś myśli przewodniej, lidera który to poukłada…z drugiej strony przebłyski były.
Zespół z najmłodszą średnią wieku. W swoim debiutanckim sezonie dobił do szóstego miejsca. Zespół z dużym potencjałem, oprócz młodzieńczej werwy, którą zaprezentowali w tym sezonie zagrali kilka naprawdę dobrych meczów, z ligowymi nestorami jeszcze nie rywalizowali jak równy z równym, ale jestem pewny, że zebrane doświadczenie zaowocuje w przyszłości. Zespół AutoCentrum może się pochwalić posiadaniem w swoich szeregach najlepszego bramkarza ligi, czyli Patryka Cierzniaka
5. Tornado Raptors Kołaczkowo
Przez pierwszą część sezonu Tornado było jak odbezpieczony granat…momentami jak dopalacze nitro do silników w samochodach wyścigowych. Zespół łączył w sobie dość karkołomnie kilka naprawdę wybuchowych osobistości. Efekty były takie, że kiedy szło – budzili zachwyty…kiedy nie szło, efekty były czasami żenujące. Tak czy inaczej Tornado mogło postraszyć każdego bez względu na to gdzie był mecz. Kiedy Raptorsi wbijali bramkę rywalom bardzo często wraz z golem wbijali rywali w parkiet. To momentami była futbolowa furia. Kiedy jednak nie sżło, nikt tak bardzo nie irytował jak Tornado, które kwestionowało sędziowskie decyzje, prowokowało rywali i frustrowało się na każdą piętrząca się trudność. Generalnie było jednak na plus…do momentu derbowego meczu w Kołaczkowie. Samo tamto starcie było tytanicznym pojedynkiem w którym tak naprawdę każdy mógł wygrać ale…ale Tornado przegrało i zespół na niemal całą rundę rewanżową popadł w zaskakujący marazm…aż do derbów na hali w Pyzdrach. To również był widowiskowy pojedynek…ale Tornado pokazało w nim mega charakter.
Otwierają ligową piątkę, ale to nie był sezon na piątkę w ich wykonaniu, naprawdę spodziewałem się po nich więcej i chyba każdy z zawodników Tornado zgodzi się to potwierdzić, patrząc na cały sezon zagraliśmy zdecydowanie poniżej swoich możliwości i oczekiwań. W przedsezonowych kalkulacjach typowaliśmy ich nawet na kandydata do podium. Rzeczywistość dla Tornado była zgoła odmienna. Początek z przytupem a potem jak sinusoida, udało im się pokonać Warciarzy w niezwykle zaciętym meczu, ale od tego meczu szło jak po grudzie dość powiedzieć, że Tornado w drugiej rundzie punkt na boisku wywalczyło w ostatnim derbowym meczu co było sensacją ostatniej kolejki nie mniejszą niż wcześniejsze zwycięstwo z Wartą, ale nie zmieni to ogólnej oceny całego występu w lidze. Wynik Tornado nie cieszy chyba nikogo.
4. Budziłowo
Budziłowo przeszło naprawdę trudną drogę w tym sezonie. Dla zespołu typowanego jako jeden z 4 faworytów do tronu szybko okazało się, że warunki na hali w Pyzdrach są ogromnym utrudnieniem. Doszły do tego problemy kadrowe w kilku spotkaniach i nagle przewaga punktowa innych zespołów zaczęła dramatycznie rosnąć. Budziłowo dość dobrze radziło sobie z rywalami, którzy w tabeli znaleźli się finalnie za nimi…i to samo Budziłowo miało wielki problem z pierwszą trójką z którą nie zdobyło nawet punktu notując zgodnie 6 porażek. To samo Budziłowo, które rozgrywało sezony bez porażek, bez straty punktów niemal. I trzeba przyznać, że fajnie się patrzyło na to jak Budziłowo gra ale ostatecznie liczyło się to co w bramce.
Ligowy weteran, od lat w niezmiennym składzie, również kandydat do walki o najwyższe lokaty, jednak początek ligi nie układał się po myśli budziłowian, ciężko im się grało na hali w Pyzdrach, a te ciągłe zmiany chyba nie pozwoliły złapać odpowiedniego rytmu, im bliżej końca ligi tym Budziłowo radziło sobie coraz lepiej, ale peleton odjechał zbyt daleko, by jeszcze zawalczyć o coś więcej niż pierwsze miejsce poza podium. Największym mankamentem tego zespołu jest wąska ławka, bo składnik jakościowy niemal na każdej pozycji jest, aczkolwiek jak pokazał ostatni mecz brakuje zmienników, którzy dali by złapać oddech między gwizdkami.
3. TW Kołaczkowo
TW punktowało jak mogło ale inni punktowali lepiej i mistrzostwa nie udało się obronić. Trzy porażki i remis. Remis w ostatniej kolejce w meczu, który był pod kontrolą. Dwie bolesne porażki z Wartą i ostatecznie trzecie miejsce. To był sezon dla TW jakich wiele. Wszystko idzie dobrze ale brakuje niuansów, żeby poszło doskonale. Niewiele brakło do wicemistrzostwa…ale brakło. Szło perfekcyjnie ale przyszła porażka z silniejszym. TW toczyło zażarte boje z każdym zespołem i to nie tylko dlatego, że taki jest styl Kołaczkowa a bardziej dlatego, że rywale w meczach z TW gryzą klepki. Jeśli Kołaczkowo zdoła się wznieść na poziom przeciwnika…rzadko kiedy schodzi pokonane. Doskonałe spotkania z Tornado w pierwszej rundzie czy z Sokolnikami w rewanżach to pokazują. To nie był zły sezon TW..mógł być lepszy ale brakło właśnie tych niuansów.
Jak co roku walczący o najwyższe cele, dwa mecze z mistrzem przegrane, ale niemal do końca liczący się w walce o tytuł, chyba największy przegrany ostatniej kolejki. TW wszystko miało w swoich nogach i głowach i na tablicy by zając drugie miejsce, jednak zryw Raptorsów w ostatnich minutach ostatniego meczu sezonu pozwolił im wyrównać i przemalowali kolor srebrny w brązowy. Takich meczów chciałoby się więcej. W ogólnym rozrachunku TW prezentowało się bardzo dobrze, czasem były problemy ze składem, ale w tej lidze mieli je wszyscy. Najlepszy zawodnik ligi gra w TW – Dominik Szymański, gdyby w składzie TW regularnie występował Maciej Szczublewski TW z pewnością byłoby wyżej, a tak przed samą metą Sokolniki wyprzedziły TW na ligowym podium. Dla TW tytuł drużyny Fair Play – zespół był najmniej upominanym wśród wszystkich uczestników ligi – słowem boiskowi gentelmani.
2. Sokolniki
W sumie można powiedzieć, że bardzo dobry sezon gdyby nie to, że dla zespołu takiego jak Sokolniki dobry sezon to nic innego jak tylko pierwsze miejsce. Czy do tryumfu brakło wiele czy niewiele to kwestia do dyskusji. Z jednej strony naprawdę mogli tą ligę wygrać…z drugiej nieco szczęśliwie zakończyli ją na drugim miejscu a nie na trzecim. Taki był ten sezon pogięty i pofałdowany. Same Sokolniki nie miały trudności z rywalami…miały je raczej ze sobą. Często motywacja nie wskakiwała w głowy od pierwszego gwizdka, często rozpędzali się dość powoli. Często tracili prowadzenie, tracili pierwsi bramkę…ale finalnie zawsze gdzieś kiedyś znajdowali sposób na wszystkich. To niesamowite jak potrafili przyśpieszyć, jak potrafili z precyzją i chłodem kilkoma podaniami rozmontować przeciwników, rak błyskawicznie przedzierali się spod własnej bramki pod bramkę rywali… No ale finalnie przegrali z ostatnią ekipą w lidze i to właśnie zostanie zapamiętane jako przyczyna iż nie wygrali całej ligi.
Od początku sezonu apetyt na mistrza był ogromny i szansa duża bo w swoim ostatnim meczu pokazali, że lidera są w stanie ograć więc do tytułu mieli jak najbardziej uzasadnione kwalifikacje. Solidni w defensywie skuteczni w ataku, potrafili grać zarówno w Pyzdrach jak i w Kołaczkowie. Problem ze stabilizacją składu na odpowiednim poziomie doprowadził, że zaliczyli bolesną wpadkę z
Nieuchwytnymi Września, co w przekroju całej ligi można uznać za sensację, Dzisiaj wiemy, że te trzy punkty dałyby im tytuł, ale to takie gdybanie… solidny ligowiec, otrzaskany w każdych warunkach ma wszystko, by wygrywać wszystko w tej lidze. Najlepszy asystent ligi gra z Sokolnikami - Marcin Kolecki
1. MKS Warta Pyzdry
Sezon prawie idealny. Nie da się ukryć, że radzili sobie nadzwyczaj łatwo z niektórymi zespołami. Ilość zawodników dostępnych na każdy mecz oraz ich umiejętności indywidualne przeważały nad każdym. Inna sprawa, że kiedy brakło zmienników i przyszło się Warcie zmierzyć z takimi trudnościami to cierpieli jak wszyscy inni. Cierpieli ale punktowali. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że Warcie wyjdzie sezon idealny i nie stracą punktów…i chwile później przegrali zaskakująco z Tornado. Niemal perfekcyjnie szło im na macierzystej hali ale tam również nieco zaskakująco stracili punkty w Budziłowem. Największy atut Warty? Myślę, że nie skład, nie umiejętności ale taktyka i posiadanie trenera zdolnego spojrzeć na wydarzenia z boku, nakreślającego taktykę…i jak dodamy do tego, że ta taktyka była realizowana to mamy pancerną maszynę zdolną roznieść w pył każdego w tej lidze. A że straty punktów się zdarzyły? Cóż, syndrom „sytych kotów” może dopaść każdego. Mistrzostwo zasłużone bezapelacyjnie…
Zespół złożony z zawodników klubu grającego na co dzień w A-klasie. Znają się już jak łyse konie, ale z ciekawością przypatrywaliśmy się jak będą wyglądać ich mecze w specyficznych warunkach kołaczkowskiej hali, wygrali ligę więc można powiedzieć, że sobie poradzili. Zaliczyli dwie wpadki, ale to nie przeszkodziło im w zdobyciu tytułu. Jak już złapali przeciwnika za gardło to nie puszczali parli niczym walec, raz trochę słabiej złapali i Sokolniki im się wymsknęli ;-) przegrywając 0:2 potrafili odwrócić losy meczu w bardzo istotnym meczu, ale wypadki zdarzają się każdemu. W ostatnim meczu przegrywali już różnicą 4 bramek, ale nie poddali się wzięli czas, zakasali rękawy i zaczęli pasjonującą pogoń nagrodzoną jednym punktem, ale na swojej hali nie dali się pokonać.
Co charakterystyczne dla tej drużyny, jeśli nie szło w zespołowych akcjach, zawsze znalazł się zawodnik, który biorąc grę na siebie potrafił niemal w pojedynkę odwrócić losy meczu, tacy zawodnicy jak Bartłomiej Sodkiewicz – król strzelców, Łukasz Moch, Nikodem Moch, Damian Garbaciak, byliby wartością dodaną w każdym z powyższych zespołów robiąc różnicę na plus.
Komentarze