Dziewiąta kolejka ligowa - powrót po wakacjach.
Liga w Kołaczkowie wznowiła rozgrywki po wakacyjnej przerwie.
Z 4 zaplanowanych spotkań niestety udało się rozegrać tylko dwa.
Mecz pomiędzy OG Kanzas a Gozdowo został przełożony na inny termin
A spotkanie Fundamenty z Sokolnikami zakończyło się walkowerem dla Fundamentów.
Pierwsze spotkanie dzisiejszej kolejki to pojedynek aktualnego mistrza Budziłowa z zajmującymi siódme miejsce w ligowej tabeli Dream Team Września.
Zdecydowanym faworytem byli obrońcy mistrzowskiego tytułu, którzy jednak przystąpili do pojedynku zaledwie w 4 zawodników w polu i bramkarzem.
Dream Team Września postanowił jednak nie wykorzystywać problemów kadrowych rywali i również grał całe spotkanie w 5 zawodników mając jeszcze dwie osoby na zmianę
Mecz zgodnie z przewidywaniami zacząć się od bramki dla Budziłowa później przez kilka dobrych minut spotkanie się wyrównało z kilkoma okazjami strzeleckimi z jednej i drugiej strony.
Następnie trzy bramki zdobyli obrońcy mistrzowskiego tytułu i do przerwy prowadzili 4:0
Obraz gry w drugiej połowie się nie zmienił nadal to zawodnicy Budziłowa mieli sporą przewagę. Dream Team Września od czasu do czasu przeprowadzał indywidualne akcję z których zdobył dwie bramki.
Budziłowo w drugiej połowie strzeliło ich sześć i wygrało zdecydowanie 10:2
Drugi mecz za to dostarczył emocji, które można by rozdzielić na kilka dobrych kolejek. Derby Kołaczkowa nie zawiodły sporej liczby kibiców, zobaczyli oni aż 16 bramek i dużo dobrej gry w piłkę. Do tego meczu obie drużyny były szczególnie zmobilizowane, wystarczyło spojrzeć na ławki rezerwowych: TW miało 4 zmienników, a Tornado aż 9!!!. Początek to zdecydowana przewaga Raptorsów. TW grało ospale i bardzo niedokładnie. Nawet najprostsze podania na kilka metrów do najbliższego kolegi kończyło się często wybiciem piłki na aut. Tornado przeważało aż wreszcie strzeliło dwie bramki. Stracone gole podziałały jak zimny prysznic na graczy TW. Odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób. W następnej akcji strzelili pierwszą bramkę a w kolejnej wyrównali, by po chwili wyjść na prowadzenie. Ozdobą tego fragmentu meczu było piękne trafienie z rzutu wolnego Dominika Szymańskiego.
Czesław Michniewicz mówił że 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik i to potwierdziło się w derbach Kołaczkowa. Tornado jednak potrafiło chwilę później wyrównać. Obie drużyny strzeliły jeszcze po jednej bramce i do przerwy mieliśmy remis 4:4. Obraz gry po przerwie się nie zmienił. Nadal trwała wymiana ciosów i tak do stanu 6:6. W końcówce spotkania więcej zimnej krwi doświadczenia i boiskowych umiejętności potrafili pokazać zawodnicy TW. To oni zdobyli trzy bramki pod rząd i nie oddali już prowadzenia do samego końca. Tornado stać było tylko na jedno trafienie i derby zakończyły się zwycięstwem TW 9:7.
Komentarze