Trzecie spotkanie pomiędzy ekipami w tym sezonie i druga porażka Kołaczkowa.
Mecz kuriozalny w wykonaniu ekipy TW. Rywale zastosowali taktykę- nie róbmy nic, załatwią się sami.
Takiego meczu Kołaczkowo nie rozegrało chyba od bardzo dawna o ile w ogóle. Pierwszy gol stracony już na początku spotkania był błędem bramkarza- który pozwolił sobie strzelić po długim słupku z ostrego konta. Chwile później bramka samobójcza- kiedy to zawodnik Kołaczkowa skierował ze spokojem piłkę do własne pustej bramki- to pozwoliło ustawić spotkanie. Cóż z tego, że Kołaczkowo desperacko atakowało nacinając się na kontry...cóż z tego skoro niedokładność i chaos plus poprawnie w defensywie grający rywale- to czynniki, które nie pozwoliły zmienić wyniku.
Druga część meczu szybko przyniosła stratę bramki po kontrze Elektrycznych. TW dostało cios pod żebra...ale walczyło dalej. Wreszcie po kilku składnych akcjach, po kilku bramkowych akcjach- jednak bez goli, przyszła bramka Waszaka z rzutu wolnego. TW postawiło wszystko na jedna kartę- atakowało desperacko- ale bramkarz rywali świetnie bronił, między innymi zatrzymując piłkę na linii bramkowej... Kołaczkowo całkowicie się odsłoniło- jednak z kontr rywali nic nie wychodziło. Ale tego dnia najgroźniejszym przeciwnikiem TW było samo TW. Czwarta bramka to efekt szkolnej straty piłki i strzału rywala do pustej bramki z połowy boiska.
Porażka bolesna jak kilo gwoździ na śniadanie. Rywal wygrał bezapelacyjnie- jednak nie tylko dzięki własnej postawie, ale głównie dzięki beznadziejnej postawie zawodników z Kołaczkowa- grających niedokładnie, chaotycznie, bez pomysłu i...jak pokazują trzy zawalone bramki- wręcz frajersko.