Podsumowanie sezonu halowego- 2014/2015

Podsumowanie sezonu halowego- 2014/2015

Minęło już nieco czasu od zakończenia ligowego sezonu. Czas na małe podsumowanie...tylko, że właściwie nie ma co wywarzać otwartych już drzwi- kilka tygodni temu ukazało się świetne podsumowanie Piotra Jędraszaka- i postanowiliśmy je tutaj za jego zgodą umieścić- z małymi kosmetycznymi zmianami- dotyczącymi kolejności w tabeli. Otóż linearnie rzecz ujmując- KP Bieganowo nie spada na przedostatnie miejsce a zostaje na 6- bo tyle nazbierało punktów- regulamin nigdzie nic nie mówi o takim automatycznym przenoszeniu. Po wprowadzeniu tych zmian i dodaniu kilku własnych zdań (zaznaczonych kursywą)- zamieszczamy podsumowanie sezonu 2014/15...

Sezon 2014/15 dziwny to był sezon. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały jasno-, że będzie ciekawie...albo inaczej niż zawsze. W składzie całej stawki zabrakło kilku ekip- które raczej zawsze jakoś z tą ligą się kojarzyły- a że były to raczej przodujące zespoły- jasnym było, że to bezkrólewie nie będzie trwało długo.. Emancypacja kilku ekip dała się wyczuć od początku- to wywarło naturalną presję na Mistrza i obrońcę tytułu.... i szybko okazało się, że „król jest nagi”...


 

10.Ferma Szafarek

Po zdobyciu wicemistrzostwa w rozgrywkach na orliku Ferma miała pokazać klasę na hali. Niestety pokazała „klapę” wycofując się już po paru kolejkach. Dwa lata temu w debiucie na hali byli często „chłopcami do bicia”, ale dzielnie stawiali się na meczach i walczyli do samego końca. W tym roku determinacji i zaangażowania starczyło im zaledwie na cztery kolejki...

9. Stal – Pol Kaczanowo

Beniaminek rozgrywek przez cały sezon szukał swojego własnego stylu i pomysłu na grę na specyficznym terenie, jakim jest parkiet w hali w Kołaczkowie. Najpierw próbował opierać grę na dwóch filarach – graczach ogranych w innych ligach halowych – na Hubercie Hypkim i Patryku Buczkowskim, jednak kiedy ci już nie chcieli, bądź nie mogli już grać zaczęła się era „gołej piątki”, czyli całe mecze grając bez zmian. Na koniec próbowali zmieniać się na pozycji bramkarza, który delikatnie mówiąc nie był ich najmocniejszym ogniwem. Efekt wszystkich tych przemian był podobny, kilka porażek przeplatanych jednym, bądź dwoma zwycięstwami. Mimo wielu problemów drużyna ta podjęła rękawicę i dograła sezon do końca, co nie udało się dwóm bardziej doświadczonym ekipom.

8. K&L Gałęzewice

Najbardziej chyba pechowa, choć w piłce suma szczęścia przeważnie jest zbliżona do zera, drużyna w lidze . Wygrywali na minutę przed końcem z Oldboys, prowadzili z Fc Sokolniki, by w obu tych meczach odnieść spektakularne porażki. Potrafili walczyć jak równy z równym z każdym, by za tydzień ponieść porażkę z kretesem, choć wydawało by się, że powinni mecz wygrać. Taka chimeryczność tej drużyny sprawiła, że wylądowali na niskim miejscu w tabeli. O niepewności, zrezygnowaniu i braku chęci świadczy nawet postawa „najgłośniejszego krzykacza ligi”. Był on w wielu meczach milczący i nawet mniej przekleństw można było usłyszeć z jego ust... Czyżby on sam już nie wierzył w swój zespół? Jak dla mnie to po prostu ta drużyna nie jest stworzona do gry na hali. Na turniejach na duże boiska owszem radzą sobie bardzo dobrze, jadnak na hali cytując filmowy klasyk: „Ty nie i jeszcze długo, długo nie”.

7. Sokół Sokolniki

Przed sezonem Sokolniki rozdzieliły się na dwa zespoły tak zmiana raczej Sokołowi nie wyszła na dobre. Cały sezon bez nominalnego bramkarza. Częściej z upadkami niż wzlotami, taki był ten sezon dla Sokoła. Na plus na pewno należy im zaliczyć pokonanie w ostatniej kolejce Oldboys. Dzięki temu jako jedyni mogą poszczycić się pokonaniem tegorocznych mistrzów w II rundzie oraz dzięki trzem punktom zdobytym w tym meczu przeskoczyli K&L Gałęzewice. Na minus postawa nie zawsze „Fair play” jednego z ich graczy, ale o tym przy podsumowaniach indywidualnych...

6. KP Bieganowo

Jeśli determinacji zabrakło Fermie Szafarek, to czego zabrakło KP – liderowi na półmetku rozgrywek? O wycofaniu KP do dziś krążą legendy... Jedni wskazują na konflikt w drużynie, drudzy na nieuregulowane sprawy niedoszłych nowych koszulek, a trzeci na zwykłe „olanie” tematu... Prawda jak zwykle leży pewnie gdzieś pośrodku. KP ze zgromadzonymi 18 punktami na koncie, mimo prawie samych walkowerów w drugiej rundzie, zajęło szóste miejsce w tabeli. Jestem ciekawy, czy zawodnicy tej drużyny na stałe znikną z piłkarskiej mapy Kołaczkowa, czy też będzie jakaś kolejna reaktywacja?

5. For Link Kołaczkowo

Trzy porażki na początek sezonu, później trzy zwycięstwa i gonienie rywali do pudła, by na samym finiszu wyłożyć się na ekipie z Kaczanowa. Tak w skrócie wyglądał ten sezon w wykonaniu For Link. Gracze młodzi utalentowani, jednak popełniają te same błędy jak rok temu. Po świetnych meczach przychodzi zniżka formy i to nie pozwala im myśleć przynajmniej na razie o najwyższych celach. Cóż taki urok młodości i buzujących hormonów....

4. Budziłowo

Początek sezonu mieli udany. Kilka zwycięstw, pozycja lidera to mogło budzić zachwyt. Potem jednak przyszła szara ligowa rzeczywistość, kilka porażek, braki kadrowe i ostatecznie czwarte miejsce, jak mówią najgorsze dla sportowca. Budziłowo wahało się, czy w ogółe w tym roku wystartować. Jednak zagrali i pokazali się z dobrej strony. A ich zwycięstwo w ostatniej kolejce z Gałęzewicami na pewno na długo zapadnie im w pamięci.

3. Era-Plast Zieliniec

Ubiegłoroczny mistrz na najniższym stopniu podium, choć nawet to nie było do końca pewne. U graczy Ery w wielu meczach widać było frustrację, brak przyjemności z gry i wzajemne pretensje do siebie. To nie był ten sam zespół co rok temu. Druga sprawa, że zabrakło trzech filarów zeszłorocznego sukcesu: „żądła, maratończyka i solidnego bramkarza”. Bez nich gra nie wyglądała już tak dobrze. Wiele zespołów traktowałoby trzecie miejsce jako sukces, ale dla zawodników Ery to raczej była porażka. Najbardziej w tym sezonie utkwił mi w pamięci mecz Ery ze Stal-Pol Kaczanowo. Beniaminek ligi bez ławki rezerwowych grając z obrońcą tytułu był o krok od sprawienia ogromnej niespodzianki. Ostatecznie to Era wygrała ten mecz, ale męczyła się strasznie.

2. Fc Sokolniki

Największa pozytywna niespodzianka ligi. Drużyna zmontowana z solidnych graczy bez „gwiazd”, czerpiąca przyjemność z gry. Kilku ogranych w tutejszej lidze zawodników plus zdolna młodzież stworzyło mieszankę wybuchową, która wywindowała tą drużynę na drugie miejsce. Brawa należą się dla wszystkich zawodników, ale dwóch było głównych „ojców sukcesu”. To Patryk Krzyżanowski - „król strzelców” oraz Szymon Hejna – król asyst”. Oboje mieli ogromny wkład w sukces tej drużyny. Nie zapominajmy również o bramkarzu – Bartoszu Horkawym. Ja zawsze osobiście staram się doceniać i chwalić bramkarzy, bo z nimi jest trochę jak z sędziami. Jak rozegrają dobre zawody, to mało się o nich mówi, bo przecież od tego są. Jak zdarzy się wpadka w ich wykonaniu, to są na ustach wszystkich i bedą mieli sto dobrych interwencji, czy też decyzji, to i tak ludzie będą pamiętać tą jedną wpadkę....

1. Oldboys

Jak mawiał były premier „Mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy”. Oldboys zaczęli sezon od porażki, zakończyli porażką, ale za to środek mieli wspaniały i byli zdecydowanie poza zasięgiem rywali. Starsi panowie wzmocnieni kilkoma młodszymi grali bardzo dobrze i choć z początku mieli kilka wpadek to potem jak zatrybili to odjechali wszystkim. Złośliwi mówią, że ten triumf był na otarcie łez po przegranych wyborach na wójta przez popularnego Wojtka. Ja osobiście jestem ciekaw, czy zobaczymy kiedyś w jednej drużynie trio: dziadek- ojciec- syn Majchrzak? Byłoby ciekawie nie uważacie?

Inaczej niż w latach poprzednich nie przeprowadziliśmy głosowania wśród kapitanów na najlepszych indywidualnych zawodników sezonu. Dlaczego? Cóż- to był dziwny sezon, z wieloma walkowerami, z dwoma wycofanymi ekipami z gry, z mnóstwem meczy, w których zespoły nie miały rezerwowych... czy wybranie najlepszego zawodnika w głosowaniu- nie byłoby lekką przesadą? Nie zrozumcie nas źle- ten rok miał swoje plusy, i swoje wzloty... Ale to te słabsze strony nie pozwoliły jednak na rozwinięcie skrzydeł wielu zawodnikom... Dlatego postanowiliśmy nagrodzić tylko i wyłącznie tych, którzy obronili się liczbami:

Najlepszy strzelec: Patryk Krzyżanowski

Najlepszy asystent: Szymon Hejna

Oboje byli również najlepsi w klasyfikacji kanadyjskiej.

Czas teraz na nagrody indywidualne, kryteria oczywiście to tylko moja subiektywna ocena i mam nadzieję, że również sami zainteresowani potraktują je z „przymrużeniem oka”.

Największy twardziel ligi” - Marcin Borowski (K&L Gałęzewice)

Gdyby prowadzić statystyki na najczęściej faulowanego zawodnika ligi to pewnie mały filigranowy zawodnik z Gałęzewic zdeklasował by rywali. Wiele razy faulowany, kopany nie przejmował się tym, walczył dalej, bo choć to niewielki wzrostem zawodnik, to serce do gry ma ogromne. Raz tylko widać było na jego twarzy wyraz cierpienia. Było to bo chyba najbardziej brutalnym faulu w tym sezonie, gdzie go mocno poturbował bramkarz Sokoła Soklniki. Zawodnik ten nie był w stanie o własnych siłach opuścić parkietu, do tego trzymał się za tył głowy, co mogło okazać się poważną kontuzją. O dziwo na następnej kolejce ten sam piłkarz rozgrzewa się przed meczem, jak gdyby nigdy nic się nie stało.... Pytam go: „ I jak tam już wszystko w porządku? Bo ostatnio za dobrze to nie wyglądało...” a on odpowiada z uśmiechem: „Dwa dni nie spałem z bólu, ale teraz jest już dobrze”. Oto prawdziwy twardziel.

Największy zadymiarz ligi” - Michał Szefer (Sokół Sokolniki)

Po tym jak nominalny bramkarz Sokoła przeszedł do innej drużyny, z konieczności między słupkami bramki najczęściej stawał Michał. Jako, że bramkarz jest w dość uprzywilejowanej pozycji, może trochę więcej szczególnie we własnym polu karnym, niż zawodnicy z pola, to Michał zaczął tę przewagę wykorzystywać na swój sposób, nie zawsze jego celem jego zagrań była piłka. W jednym z meczów mocno poturbował „największego twardziela ligi”, a apogeum jego negatywnego zachowania była spięcie z Mateuszem Szubą z For-Link Kołaczkowo, gdzie już ewidentnie „szukał zadymy” i musiałem go usunąć z boiska. Michałowi radzę pójść w ślady innego byłego zadymiarza, który z tego wyrósł – Szymona Hejny, który jak dla mnie jest teraz wzorem odpowiedniego zachowania na boisku. I tego Tobie Michał życzę!

Najwięksi nieobecni ligi” - Tomasz Kubiak, Filip Janiszewski

Jeszcze parę lat wstecz te dwie „armaty” prześcigały się w zdobywaniu bramek i biciu rekordów tak jak teraz w prawdziwej piłce czynią to Cristiano Ronaldo i Leo Mesi. Każdy z nich potrafił strzelić po ponad 100 bramek w sezonie, co może było dość kuriozalne, ale miało też swój urok. Oboje czarowali swoimi zagraniami i potrafili w pojedynkę przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny. Tomek nie gra już w Kołaczkowie od dwóch sezonów, Filip – król strzelców poprzedniej edycji, w tej pojawiał się sporadycznie... Co ciekawe, oboje wyemigrowali „za chlebem” za granicę. Czy wrócą na kiedyś na stare śmieci i będą niczym za dawnych lat czarować i ogrywać młodszych rywali, tak jak to robią dzisiejsi Oldboys?

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości