NIESPODZIEWANY REMIS FAWORYTA
Sobotnia kolejka przyniosła sensacyjny remis aktualnego mistrza Ligi Halowej – TW Kołaczkowo.
Zanim rozpoczęła się kolejka zaplanowana na 7 września, Ferma Zieliniec Szafarek ogłosiła, że wycofuje się z rozgrywek. Niestety jest to już druga drużyna, po Krzywej Górze, która rezygnuje w trakcie sezonu z udziału w Lidze na Orliku w Kołaczkowie. Miejmy nadzieję, że kryzys Fermy Szafarek Zieliniec, drużyny z wieloletnią tradycją, z wieloma sukcesami, by wymienić choćby zwycięstwo w tegorocznym turnieju dożynkowym, jest tylko chwilowy i przystapi ona do rozgrywek halowych.
Sobotnia kolejka rzopoczęła się od meczu drużyn z dołu tabeli: Manhattan Team podejmował Dawkę Mocy. Pojedynek rozpoczła się idealnie dla zespołu Dawki, już w 20 sekundzie Paweł Lenartowicz wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W 5 minucie po ładnej zespołowej akcji było już 2 : 0. Manhattan Team po chwile strzelił bramkę kontaktową i mecz przez kilka minut się wyrównał. Gracze jednej i drugiej drużyny mieli swoje szanse na zdobycie bramek, zawodziła jednak skuteczność. Bramka na 3 : 1 dla Dawki Mocy sprawiła, że ten zespół miał więcej motywacji do kolejnych ataków, a morale Manhattan Team mocno spadło. Jeszcze dwie bramki strzelone w pierwszej połowie przez zawodnikow Dawki przesądziły o losach meczu. Druga połowa nie obfitowała w ilość sytuacji bramkowych. Gracze Dawki zadowoleni z wyniku nie kwapili się do skomasowanych ataków, a zawodnicy Manhattan Team nie mieli za dużo argumentów, by zdobyć więcej goli. Dawka Mocy wygrywa całe spotkanie pewnie i zasłużenie 7 : 1.
Drugie spotkanie to pojedynek Pomarańczowych Armat z TW Kołaczkowo. Beniaminek rozgrywek kontra jeden z najbardziej utytułowanych zespołów z lidze w Kołaczkowie. Faworyt mógł być w tym meczu tylko jeden. Piłka nożna to jednak sport nieprzewidywalny i tak było w tym pojedynku. Po kilku akcjach z jednej i z drugiej strony, dopiero w 14 minucie padła pierwsza bramka w meczu i to był jeden z bardziej kuriozalnych goli w lidze. Bramkarz TW chcąc nabić piłką napastnika „Armat” zrobił to tak nieszczęśliwie dla swojej drużyny, że odbita piłka wpadła do jego bramki. W ten niespotykany często sposób Pomarańczowi wyszli na prowadzenie. TW Kołaczkowo chciało szybko odrobić straty. Gra się jednak zdecydowanie im „nie kleiła”, mieli sporo błędów i niedokładnych podań. „Armaty” cofnęły się do obrony i liczyli na kontry. Dwie doskonałe sytuacje „sam na sam” z bramkarzem zmarnował ich napastnik. W ostatniej akcji pierwszej połowy Damian Dziczkaniec z TW Kołaczkowo trafia w poprzeczkę. Do przerwy mamy zatem sensacyjne 1 : 0 dla „Pomarańczowych Armat”. Druga połowa do nieustanne ataki TW, sporo strzałów, wszystkie jednak dobrze blokowane przez obrońców Pomarańczowych, albo wyłapywane przez ich bramkarza. Dopiero w 40 minucie strzał Krzysztofa Kubisiaka z TW znalazł drogę do bramki. Przy tym golu lepiej mógł zachować się bramkarz „Armat”, który chciał złapać mokrą od deszczu piłkę, a ta wypadła mu z rąk w wpadła do siatki. Mimo kilku dogodnych sytuacji z jednej i z drugiej strony wynik spotkania się nie zmienił i jedna z największych niespodzianek w tym sezonie stała się faktem.
Kolejny pojedynek zapowiadał się jako „hit kolejki”. Miały się w nim spotkań dwie drużyny z czołowej czwórki: Budziłowo oraz LZS Sokolniki. „Hit” okazał się „kitem”, a to za sprawą zawodników Budziłowa, którzy nie stawili się na mecz. Co ciekawe drużyna Budziłowa nie rozegrała jeszcze żadnego spotkania po przerwie wakacyjnej. Tydzień temu wygrali spotkanie walkowerem z Fermą Szafarek Zieliniec, a teraz sami oddali mecz bez gry.
Komentarze