Najlepszy zawodnik i bramkarz sezonu 2019/20

Najlepszy zawodnik i bramkarz sezonu 2019/20

To zawsze pewien smaczek na koniec rozgrywek- wybór najlepszego zawodnika sezonu i najlepszego bramkarza. W latach poprzednich w różnym stopniu przeprowadzano głosowanie, które decydowało o przyznaniu jednego i drugiego wyróżnienia...ale od paru sezonów to kapitanowie decydują o tym kogo wybierają.

Jak będzie przebiegało głosowanie?

Najpierw każda drużyna zgłosiła jednego zawodnika do tego wyróżnienia, pięć najlepszych w tabeli zespołów nominowało dodatkowo jeszcze bramkarza do osobnego wyróżnienia. Tak w głosowaniu na zawodnika jak i na bramkarza każdy z kapitanów będzie miał osobną pulę punktów do rozdysponowania wedle specjalnych zasad. Oczywiście na zawodników z swoich drużyn nie będzie wolno im głosować.

Poniżej przedstawiamy sylwetki nominowanych- osobne zdanie o niektórych napisał Piotr Jędraszak- sędzia ligowy. Do końca tygodnia swoje głosy oddadzą kapitanowie. W weekend wszystko powinno już być wiadomym!

Nominacje do tytułu najlepszego zawodnika sezonu halowego 2019/20

Marcin Janiszewski (Spółka Bieganowo)- typ nonszalanckiego zabójcy jeśli idzie o grę, często ekspresowo wyprowadzający kontrataki i lubiący uderzyć z dystansu, zdecydowanie było widać kiedy brakowało go w jakimś spotkaniu, cierpiała na tym cała drużyna, bo potrafił szybkich i bramkostrzelnych napastników obsłużyć celnym podaniem, potrafił sam wyjść na pozycję ale ponad wszystko potrafił z prędkością światła wejść w obronę rywali z piłką przy nodze.

Zawodnika tak dobrze wyszkolonego technicznie ustawiać na bramce to szaleństwo, ale może właśnie w tym szaleństwie jest metoda? Na orliku się sprawdziła, Spółka była na podium, w sezonie halowym już niekoniecznie, choć trzeba przyznać, że w kilku meczach Spółka przegrała naprawdę o włos...”

Jakub Graczyk (Budziłowo)- ekstrawagancki, niezniszczalny, niezastąpiony w swoim zespole, obiekt żartów wśród zawodników w innych zespołach, głównie z powodu braku z jego strony chęci do zmiany...właściwie nie zmieniał się nigdy, ale też trzeba przyznać, że jego brak na boisku ujmował Budziłowu wszystkich atutów, gorzej szło konstruowanie akcji, fatalnie szło bronienie, obdarzony świetnym panowaniem nad piłką, mocnym strzałem, odporny na faule, dżentelmen w grze, twardy jak skała, mózg niemal każdej akcji Budziłowa, najlepszy asystent w lidze. Kłótliwy jeśli nie szło ale też posiadacz urokliwej charyzmy.

Zawodnik, który pewnie jako pierwszy przychodzi na myśl, jeśli będziemy mówić o grze Budziłowa. Reżyser ich gry, jak by ktoś robił statystyki to pewnie częściej byłby przy piłce niż pozostali zawodnicy tej drużyny razem wzięci. Jego wkład w mistrzostwo Budziłowa jest ogromny, a o tym ile znaczy dla swojego zespołu, świadczy choćby finał Pucharu Boryny, gdzie zabrakło Graczyka i Budziłowo mimo prowadzenia na początku meczu przegrało wyraźnie z Fundamentami. W ostatnim meczu ligowym z Sokolnikami, dzięki jego zagraniu ręką, piłka nie wpadła do siatki Budziłowa, co prawda Kuba wyleciał za to z boiska, ale Damian Szwat z Sokolnik nie strzelił karnego. Można powiedzieć, że to pokerowe zagranie i boska ręka Kuby walnie przyczyniły się do mistrzostwa dla jego zespołu

Bartosz Boroniec (Targowa Górka)- przebojem zawojował parkiet kołaczkowskiej hali. Może po pierwszych kilku meczach był jeszcze niepozorny, nierozpoznawalny, mało charakterystyczny...ale z im dalej w las, tym jego znaczenie i postawa rosły, nagle okazało się, że nie było na niego mocnego, strzelał z każdej możliwej pozycji, wręcz czasami wydawało się, że z tego strzału nie ma prawa nic wyjść..to piłka szła „siatą” przez dwóch zawodników i wpadała do brami. Piłka go szukała, zespół grał pod niego jak nie szło i zawsze coś potrafił urwać. Niby pilnowany specjalnie przez obrońców...a ostatecznie zawsze potrafił ich zgubić. Król strzelców w lidze i to w swoim pierwszym sezonie.

Niewysoki zawodnik doskonale wkomponował się w specyficzne warunki gry w hali w Kołaczkowie i kto wie, czy gdyby nie pandemia to król strzelców nie poprowadziłby swojej drużyny do mistrzostwa, bo Targowa Górka była cały czas w grze i dwa zwycięstwa w ostatnich dwóch kolejkach zapewniły by jej mistrzostwo. A tak pozostaje mały niedosyt, a może i cel na przyszły sezon?”

Patryk Urbaniak (Manhattan Team)- ciężka to sprawa wybić się z ostatniej w tabeli ekipy...ale często wyglądało to tak, że holował całość przedsięwzięcia o nazwie Manhattan na swoich barkach, ambicją rozsadzał niejedną akcję- zresztą z tego też słynęła w minionym sezonie cała ekipa Teamu, nieustępliwy w pojedynkach indywidualnych, silny i konsekwentnie prący do przodu, zostawiał na parkiecie mnóstwo wylanego potu, choć już nie było szans na dobry wynik- walczył, choć rywal dominował- nie odpuszczał, póki sił póty ciąg na bramkę był, niezmordowany- bo choć w tydzień po tygodniu punkty nie pojawiały się na koncie to jednak jako jedyny zawsze wracał na kolejny mecz.

Kamil Spychała (Blue Wariatos)- niezmordowane płuca Wariatów, potrafił harować na boisku za dwóch albo trzech, waleczny, nieustępliwy, niezwykle pozytywnie nastawiony, dobry technicznie i powtarzalny, lider w swojej ekipie, mimo że Wriatos często nie punktowali to jednak potrafił dawać im prowadzenie i otwierać wynik spotkania, grał chyba w wszystkich meczach swojego zespołu, spokojnie poradziłby sobie w każdym zespole ligowym, elastyczny,

„Wyróżniający się zawodnik beniaminka, może warto byłoby spróbować sił w mocniejszym zespole ?”

Bartosz Ratajczak (LZS Zieliniec)- gdyby miał wsparcie w kolegach, odpowiednio częste zmiany i możliwość odpoczynku miałby na koncie o wiele więcej bramek, asyst a Zieliniec w tabeli walczyłby o podium, bardzo często powtarzał się stały obrazek kiedy na początku strzelał gola czy dwa, Zieliniec prowadził a później brakowało mu sił, nie miał zmian i robił bokami, silny, szybki, skuteczny- jeśli był tylko pałer, często kończyło się to skrajnym wyczerpaniem i nieciekawymi dyskusjami, zdecydowanie niewykorzystany potencjał- zdobywca pierwszego gola w sezonie, często otwierał wynik spotkania, można powiedzieć, że potrafił ukłuć niemal każdy zespół, często parł jak taran by nie mieć sił na powrót.

Mocny w ofensywie, bierny w defensywie – tak najkrócej można by określić tego zawodnika. Najlepszy strzelec swojego zespołu, ale taktyka Zielińca oparta na schemacie trzech zawodników i bramkarz bronią, a Ratajczak strzela sprawdzała się tylko na początku meczu, potem gdy rywal dopadł Zieliniec to były tylko wzajemne pretensje, niesnaski i wyzwiska....

Damian Szwat (LZS Sokolniki)- dynamit i petarda w nogach, szybki i zdecydowany, bramkostrzelny i niezmordowany w grze, ambitny w ataku, nieustępliwy w obronie...nieprzyjemnie ruchliwy dla pilnujących go obrońców, niezwykle głodny gry i walki, nie cofnął nogi nawet jeśli kończyło się poturbowaniem przez rywali, niespożyta energia pchała go w każdym meczu do przodu, żywiołowo i z sercem podchodził do każdego indywidualnego pojedynku, wniósł wiele ożywienia do poczynań Sokolnik, z perspektywy sezonu można powiedzieć, że był jak niespokojny duch w ciele sytego organizmu…

Zawodnik, który nieraz w pojedynkę potrafił wygrać mecz. Szybki z piłką przy nodze trudny do zatrzymania dla rywali. W najważniejszym momencie sezonu w meczu z Budziłowem przy stanie 3 : 3 na niecałą minutę przed końcem Szwat nie strzela karnego i to chyba jest jego pięta Achillesowa, że w decydujących momentach wkrada się niepewność i zwątpienie we własne umiejętności...”

Marek Gomulski (TW Kołaczkowo)- człowiek orkiestra, lider i mózg swojej ekipy, często pełen pretensji kiedy taktyka nie była realizowana, furia i pogoda ducha w jednym, znany z dynamicznych akcji i soczystych strzałów, niekonwencjonalnych rozwiązań, mało kto miał tyle ważnych bramek na przełamanie, kiedy zespołowi nie szło, zawsze coś wykombinował, jego forma dnia była formą dnia całego Kołaczkowa uzależnionego od niego całkowicie, krzywdą dla zespołu było kiedy musiał zacząć bronić na bramce w końcówce sezonu, może to kosztowało TW mistrzostwo?

Trener, kapitan, motywator, rozgrywający, bramkarz – to tylko kilka twarzy człowieka orkiestry z TW. Gdyby sezon został dograny do końca, a TW obroniło mistrzowski tytuł, to można by śmiało nazwać go ojcem tego sukcesu. A tak pozostaje mały niedosyt,choć drugie miejsce dla drużyny to też jest spory sukces. W końcówce sezonu wobec kontuzji Arka Wojciechowicza musiał stanąć na bramce przez co nie pomógł za bardzo w ofensywie w przegranym meczu z Budziłowem, który jak się okazało decydował o tytule mistrzowskim...

Jan (Waldemar) Orakowski (Oldboy)- klasa sama w sobie już od tylu lat, perfekcjonista i kat profesjonalizmu, który z roku na rok imponuje niesamowitą ambicją i głodem gry, wzór niedościgniony w tym elemencie (i ciekawe gdzie w jego wieku będą te wszystkie młode wilczki dzisiejsze), ten rok dla Oldboya był zdecydowanie najgorszy z kilku ostatnich, wzlotów nie było wiele, ale na tym tle Orakowski prezentował się ponadprzeciętnie, potrafił nakrywać napastników rywali jak czapką, potrafił wciągnąć przeciwnika pod własne pole karne i szybką wymianą piłki przesunąć ciężar gry daleko od swojej bramki, walczył, drapał pazurami parkiet i tylko sił kumpli z zespołu czasami brakło do tego by efekty przychodziły takie na jakie czasami zasługiwali.

Reżyser gry Oldboy, który chyba jako jedyny jest jeszcze w stanie rywalizować z młodszymi zawodnikami na równym poziomie

BRAMKARZE

Marcin Janiszewski (Spółka Bieganowo)- nominowany i na zawodnika sezonu i na najlepszego brakarza, a to o czymś świadczy, niesamowicie dynamiczny w grze na bramce, nie bronił zawsze i w każdym spotkaniu...ale niezwykle charakterystyczne w jego grze na bramce były dynamiczne, ekspresowe rajdy jakie potrafił przeprowadzić wypuszczając sobie piłkę pod nogi...rajdy które robił jako bramkarz, patrzyło się na to zawsze z ogromną ciekawością,

Hubert Piotrowski (Budziłowo)- do niego należała końcówka sezonu, w pierwszej rundzie nie pokazywał tego co po półmetku, zdecydowanie zaskoczył pozytywnie już podczas BORYNY, a później było już tylko lepiej...wybronił co mógł w meczach z czołówką tabeli doprowadzając napastników rywali do widocznej frustracji, dawał nieludzki komfort atakującemu Budziłowu, potrafił uwijać się cierpliwie robiąc swoją robotę i być cichym bohaterem każdego stykowego spotkania, bez niego Budziłowo miałoby też świetnego fachowca na tej pozycji...ale przyłożył zdecydowanie bardzo dużo do tego mistrzostwa...

Zdecydowanie jeden z głównych ojców mistrzostwa dla Budziłowa, może nie bronił efektownie, czasem zdarzały mu się proste błędy, ale dzięki ogromnemu potencjałowi Budziłowa w ofensywie, drobne błędy w defensywie nieraz zostały nie zauważone. Wszyscy pamiętamy bramkarza-kota Macieja Gostomskiego, którego kapitalna interwencja zapewniła wygraną w meczu Lechia – Lech i jak się okazało była kluczowa w kontekście mistrzostwa Polski dla Lecha Poznań w 2015 roku. Tak samo Piotrowski w kapitalnym stylu obronił rzut karny egzekwowany przez Damiana Szwata na niecałą minutę przed końcem meczu Budziłowo – LZS Sokolniki. Jak się okazało później ta interwencja dodała skrzydeł zawodnikom Budziłowa, którzy mimo że grali jednego zawodnika mniej potrafili strzelić gola, który zapewnił zwycięstwo w tym meczu i jak się później okazało mistrzostwo ligi.”

Waldemar Wiśniewski (Targowa Górka)- to że będzie jednym z lepszych bramkarzy tego sezonu było wiadomo już od samego początku, z całej drużyny najszybciej zaadaptował się do nowej hali i kiedy jeszcze defensywa Górki popełniała proste błędy (wynikające z nieznajomości terenu) on imponował spokojem i pewnymi interwencjami, i zostało mu tak do końca rozgrywek, wysoki poziom prezentuje już podobno od kilku lat i nie raz nie dwa zasłużył na miano najlepszego golkipera w sezonie lub turnieju, i właściwie nie ma powodów by się z tym nie zgodzić kiedy obserwuje się jego grę podczas spotkania, nie wiadomo czy nie najlepszy z całej stawki na linii bramkowej, do tego mało elektryczny, nie powoduje w obrońcach niepewności, obrońcy Targowej mają za sobą dobry sezon- ale kiedy popełniali gafę to właśnie ich bramkarz ratował beznadziejne sytuacje,

Najlepszy bramkarz Ligi Halowej LZS o Puchar Burmistrza Miasta i Gminy Września, także w Lidze w Kołaczkowie należał do wyróżniających się zawodników w swoim fachu. Do wisienki na torcie zabrakło takich spektakularnych interwencji, jak choćby ta przytoczona przy bramkarzu Budziłowa.

Bartosz Horkawy (LZS Sokolniki)- ma za sobą trudny sezon, nie grał wcale poniżej poziomu, do którego przyzwyczaił, ale też na ocenę musi mieć wpływu to, że często niezrozumiale na placu boju pozostawał sam bez widocznego wsparcia od obrońców, dźwigał potężną presję z meczu na mecz, był pewnym punktem zespołu w tym całym kalejdoskopie zmian jakie Sokolniki potrafiły sobie zafundować, gra mało spektakularnie ale niezwykle produktywnie,

Tak jak dla całej drużyny z Sokolnik tak i dla bramkarza nie był to udany sezon, można powiedzieć, że dopasował się on do formy prezentowanej przez zawodników z pola swojej drużyny.

Arkadiusz Wojciechowicz (TW Kołaczkowo)- pewna firma już od kilku sezonów, ogromna stabilizacja formy i kluczowy element w taktyce zespołu, jeśli o to idzie- to uzależnił od siebie całe zespół aż za bardzo, i kiedy z powodu kontuzji brakło go w końcówce sezonu całe Kołaczkowo na tym ucierpiało, tracąc szansę na mistrzostwo, ma swój własny nietypowy specyficzny i indywidualny styl gry, to nie jest typowy bramkarz w żadnym elemencie...ale też zmieścić mu piłkę w bramce momentami jest niemożliwością, to dzięki niemu jeśli TW przegrywało mogło sobie pozwalać na większą otwartość i fantazję w grze- bo zostawiony sam sobie robił genialną robotę w własnym polu karnym, traktując ten fragment boiska jak fortecę, najmniej puszonych bramek w ligowej stawce,

Gdyby ktoś pierwszy raz przyjechał zobaczyć mecz w wykonaniu TW w Lidze Halowej w Kołaczkowie to pewnie by pomyślał, że to typowa liga podwórkowa, w której najgrubszy stoi na bramce. Gdyby jednak zobaczył cały mecz, w którym bramkarz TW niczym zwinny kot uwija się w bramce, rzuca pod nogi rywalom, pewnie łapie piłkę i wsadza głowę tam gdzie inni odstawiają nogę pomyślałby by że to pewnie jakiś emerytowany bramkarz z Ekstraklasy. Nie znam przeszłości piłkarskiej Arka, o występach w Ekstraklasie nic mi nie wiadomo, trzeba jednak przyznać, że umiejętności bramkarskie ma niesamowite jak na tą ligę. O wartości tego bramkarza świadczy fakt, że jak go zabrakło w końcówce sezonu z powodu kontuzji, to gra całego zespołu TW nie była już tak efektowna i efektywna.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości