Pierwsza kolejka sezonu 23/24 - relacja

Pierwsza kolejka sezonu 23/24 - relacja

Fantastycznie zimowo zaczął się sezon halowy 2023/24. Kiedy na parkiecie walczyło 10 zespołów na zewnątrz szalała śnieżyca. Czego można chcieć więcej by biegać za piłką pod dachem…

Dzisiejsze pięć spotkań, tak jak przewidywaliśmy, przyniosło całe mnóstwo emocji…sportowych emocji. Piłkarsko to był świetny początek sezonu.

Chronologicznie działo się to w następujący sposób:

Budziłowo – Meble Podlewski 10-1

Budziłowo przed meczem odebrało puchar za sezon letni – trzecie zwycięstwo z rzędu…takie rzeczy dzieją się bardzo rzadko we wszystkich ligach – a w naszej? Nie pamiętamy takiego ewenementu. Później na parkiecie po niecałych trzech minutach Budziłowo prowadziło i prowadzenia już nie oddało do końca meczu – sukcesywnie dokładając bramki. Rozmiar porażki dla Podlewskich jest zatrważający…ale Meble prezentowały się naprawdę nieźle, miały mnóstwo koronkowych akcji, zawodnicy szukali siebie na boisku, podania były wypieszczona…Tylko zderzenie z twardo i pewnie grającym Budziłowem było jak uderzenie obuchem w głowę. Meble nie wykorzystały całego mnóstwa doskonałych sytuacji – z trzy razy nie dali rady umieścić piłkę w pustej bramce. Do tego Budziłowo broniło jak wytrawny bokser i punktowało rywali co kilka minut.

United Pyzdry – Obłe Mareczki 3-4

Ileż było walki i biegania w tym pojedynku…ile strzałów i przenoszenia ciężaru gry z bramki pod bramkę. Z dwóch młodych zespołów lepiej …minimalnie lepiej prezentowały się Mareczki.. Ale przez większość spotkania prowadziły Pyzdry, które kontrowały i broniły zawzięcie bramki. Zawodnikom obu zespołów wyraźne trudności sprawiała mała hala…ale nie narzekali i kąsali się ile mogli. Obłe Mareczki stawiały na nieustanny atak – zmuszała je do tego sytuacja i to, że musieli gonić wynik…i gonili ten wynik skutecznie. United Pyzdry byli nieco bardziej chaotyczni, nastawieni na indywidualności, kiedy rywale grali bardziej zespołowo. Decydujące trafienie dla Mareczków padło pod koniec spotkania…i Pyzdrom brakło czasu by uratować choćby remis. W United pewnie czuje spory niedosyt po meczu…ale chyba właśnie większy chaos w grze przyczynił się do porażki.

KKS Kaczanowo – Sokolniki 4-3

Ależ to była rywalizacja! To miał prawo być mecz kolejki… KKS podeszło do tego spotkania tak naładowane testosteronem, że w pierwszych sekundach niemal wgnietli Sokolniki do ich własnej bramki. Zawodnicy Kaczanowa na parkiecie byli wszędzie, agresywnie presowali i nie zostawiali rywalom za wiele miejsca. Pytanie na ile starczyło im sił? Tak..przyszedł kryzys już w pierwszej połowie albo może raczej Sokolniki zaczęły sobie ze wszystkim radzić grając tak szybko i z taką pasją, że patrzyło się na wszystko z niewysłowioną przyjemnością. KKS mniej przebywał przy piłce ale patrzyło się na ich grę pozycyjną z podziwem. Kaczanowo podwajało krycie w obronie, zacieśniało szyki i wracało, wracało, wracało kiedy trzeba było. Nikt nie odpuszczał, nikt nie marudził. Ozdobą spotkania była bramka z przewrotki…dość ekwilibrystyczna ale pozwoliła piłkę w siatce umieścić. A propos siatki…to trzeba wspomnieć o roli bramkarzy w tym meczu. Zdecydowanie więcej swojemu zespołowi dał bramkarz Kaczanowa. Sokolniki goniąc wynik co chwile stwarzały sobie sytuacje ale golkiper KKSu zachowywał się fenomenalnie. Jego vis a vis z Sokolnik już tyle pewności obrońcom nie dawał. Często „wypluwał” piłki i zdarzyło mu się fatalnie podać…wszystko to, nawet przy kilku świetnych obronach wprowadziło nerwowość w poczynania całego zespołu sfrustrowanego swoją niemocą strzelecką. Nic nie pomogło Sokolnikom granie w przewadze po tym jak rywal wyleciał za drugą żółtą kartkę…nie udało się tez dogonić wyniku dzięki przedłużonym karnym ( padła jedna bramka dla Sokolnik z tego) KKS wygrało ważny i ciężki mecz na początek. To stawia ten zespół w roli faworyta w każdym kolejnym spotkaniu.

Fundamenty – Spawacz Nowakowski 9-3

To było dość jednostronne widowisko i Fundamenty miały zdecydowaną przewagę. Nie można odmówić ambicji Spawaczowi, jednak gra była bardzo chaotyczna i oparta o dość indywidualne szarpanie. To może się kiedyś udać – wszak w poprzednich sezonach Dream Team (poprzednia nazwa Spawacza) czasami potrafił sprawić problemy faworytom…ale nie tym razem. Fundamenty grały mądrze choć błędów się nie ustrzegły. Kiedy mecz był już pod kontrolą niektórym zawodnikom włączył się tryb gwiazdy i ktoś nie wrócił, ktoś odpuścił krycie, ktoś się zamyślił i Spawacz bramki zdobywał.

Tornado Raptors Kołaczkowo – TW Kołaczkowo 3-1

Derby okazały się zdecydowanie meczem tej kolejki. Nie brakło w tym spotkaniu dramaturgii, kontrowersji i emocji. Do tego pełne trybuny i żywiołowo reagująca publiczność. Mecz oglądało się z wypiekami na twarzy.

Od samego początku oba zespoły poszły na zwarcie i trzeba przyznać, że Tornado wyszło na tym lepiej. O ile pierwsza bramka dla Raptorsów padła po lekkim zamieszaniu o tyle druga bramkę TW straciło na własne życzenie kiedy liczyło, że rywale pozwolą im spokojnie sobie rozgrywać piłkę. Tornado w derbowym pojedynku było jak głodna krwi bestia. Młode Kołaczkowo nie dawało rywalom przestrzeni, nie odpuszczało, robiło pressing wszędzie i w każdym momencie. TW długo szukało swojego rytmu, gubiło się strasznie w tej kakofonii jaka leciała z ławki rezerwowych, chciało sobie ułożyć rywala i strzelić mu coś na kontakt…ale rywal wcale nie chciał o tym słyszeć. Cóż z tego, że TW było częściej przy piłce kiedy w okolicy pola karnego Tornado nie mogło z tą piłką nic zrobić, strzelało nabijając rywali, nie mogło przedrzeć się przez podwójne krycie. W polu to był równy pojedynek…ale kiedy TW atakowało to wydawało się, że rywali jest zawsze z dwóch więcej. Tornado jeździło na tyłku aż miło, blokowało co mogło w strzałach. A kiedy już nie dało rady zablokować to doskonale spisywał się ich bramkarz i kapitan w jednym. Patrzyło się na to wszystko z wypiekami. TW grało nierówno, mało pewnie w defensywie…ale i tak dawało radę spychać przeciwników…tyle tylko, że w miarę upływu czasu w oczach zawodników TW zaczęły pojawiać się wątpliwości czy to da się wygrać. Kolejne świetne sytuacje nie zamieniały się na bramki. Najpierw potężnie uderzona piłka wyszła z bramki…TW protestowało, że futbolówka odbiła się od poprzeczki w bramce - sędzia nie reagował. Chwilę później TW ma przyznany rzut karny za faul w polu karnym – ale niewykorzystany karny wywołał ryk radości na trybunach. TW męczyło się własną nieskutecznością – kolejny strzał i piłka znów odbija się od pręta w bramce (ale tu już takich kontrowersji nie ma, nie ma za bardzo choć protesty są). Tornado gra i broni jak natchnione. Jest pewne swojego…i tylko na chwilę kakofonia cichnie kiedy TW zdobywa bramkę kontaktową…kiedy TW goni jak szalone traci trzecią bramkę w sytuacji gdy wszystko wydaje się być pod kontrolą. Tornado wygrywa ten mecz bo jest lepsze, bo ma niespożyte pokłady ambicji i walczy o każdą klepkę na parkiecie…i nie godzi się na to by rywal ustalał warunki. Cudownie się na to wszystko patrzyło.

Mecz był twardy. Nikt nogi nie odstawiał. Dlatego dwóch zawodników skończyło mecz ze złamaniami. Krwawe te derby.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości