Dziewiąta kolejka ligowa- sezon 2022/23 - relacja

Dziewiąta kolejka ligowa- sezon 2022/23 - relacja

Co działo się dziś dobrego? Chyba dzień zaczął się źle od wiadomości, że FC Sokoły wycofały się z ligi. Ich wszystkie spotkania zostały anulowane. Również bramki jakie zdobyli w meczach z FC zawodnicy innych zespołów anulowane. Tabela już została poprawiona. Statystyki indywidualne będą aktualizowane niedługo. Terminarz rozgrywek również przeszedł lifting.

A co więcej? Jak to podczas każdej kolejki ligowej…jedni zadowoleni wynikiem inni mniej. Liga na półmetku…teraz tylko z górki.

OG Kanzas – Nieuchwytni 5-7 (3-4)

Spodziewaliśmy się ogromnego trzęsienia, naporu z obu stron…a było sennie, spokojnie i tylko momentami obie ekipy rwały jak dzikie do przodu. To było zaskoczenie bo nie tego oczekiwaliśmy ale chyba ta deszczowa pogoda i wczesna godzina miały na to decydujący wpływ. Gra toczyła się na środku parkietu i tylko co kilka minut wpadały bramki. W generalnej ciszy, bez szkodliwych emocji. Kanzas wcale nie przypominał tego zadziornego zespołu, nie pokazał tego niewygodnego grania jakim kilka razy poczęstował przeciwników. Wyraźnie brakło im rezerwy na ławce i gdzieś w pewnym momencie zaczęło też brakować sił. A Nieuchwytni? Cóż…zaczęli źle, nie mieli najmniejszego planu na to co chcą robić. Bazowali na indywidualnościach, tracili bramki po indywidualnych błędach ale jednak w pewnym momencie te indywidualności przeważyły. Nieuchwytni atakowali niemrawo, bronili się jednak dość szczęśliwie i to wystarczyło do sukcesu. Kanzas mogło naprawdę lepiej zawalczyć ale tej ekipie brakło dziś jakiegoś „team spiryt” i stąd miast tryumfu – trzeba posmakować goryczy porażki.

Budziłowo – MKS Warta Pyzdry 4-7 (2-2)

Obie ekipy jakby się zmówiły. Pojawiły się tylko z jednym zmiennikiem, co o ile w Budziłowie nie dziwi o tyle w Warcie szokuje. Pyzdry do tej pory stawiały się raczej zawsze w karnych zdyscyplinowanych dwóch czwórkach i mogły sobie pozwolić na trzymanie wysokiej intensywności cały mecz. Tym razem inaczej…ławki świeciły pustkami..ale wartości spotkania to nie ujmowało. Ważne było to, że składy wyglądały na silne. Mecz nie był mega porywający. Zmierzyły się zespoły silne i uważne. Z przebiegu stworzonych sytuacji Pyzdry miały więcej szans na bramki i statystycznie przełożyło się to na trafienia. Golkiper Budziłowa się dziś napracował. No bo właśnie w Budziłowie coś dziś nie mogło zaskoczyć, brakowało jakiegoś szarpnięcia. Niby akcje były robione według wypracowanych schematów, ale było dużo niedokładności, dużo strat, dużo przestrzelonych dogodnych sytuacji… W pewnym momencie Budziłowo zaczęło słabnąć. Brakowało czasu na odpoczynek niektórym zawodnikom, a to przekładało się na spóźnione reakcje i mnóstwo niedokładności…tu brakło centymetra do opanowania piłki, za chwilę brakło sił do jej dogonienia a na końcu strzały były takie bez mocy. Z kolei Warta kondycyjnie trzymała się znacznie lepiej. Początek Pyzdr był mocny, szybki, skuteczny, cholernie zaznaczyli swoją przewagę. Budziłowo się umiejętnie broniło…ale Warta co chwilę wracała do tej wysokiej intensywności, balansowała nią. Potrafiła uspokoić grę i bronić przewagi…by za chwilę błyskawicznie atakować. Budziłowo cały czas musiało odrabiać straty, cały czas gonić, bać się kontr…Warta miała z tym mniejszy kłopot. Padło w ty meczu kilka ładnych bramek…i były tez niesamowite pudła. Mimo wszystko meczyk trochę rozczarował. Może dlatego, że nie było specjalnie kibiców na trybunach? Tak czy inaczej…faktem jest, że Budziłowo przegrało z wszystkim zespołami z którymi miało walczyć o mistrzostwo. To co prawda dopiero koniec pierwszej rundy…ale strata do lidera dość duża.

TW Kołaczkowo – Tornado Raptors 5:1 (2:1)

Derby Kołaczkowa, mecz o stawkę, starcie żywiołu młodości z doświadczeniem co tu dużo mówić nie co starszych panów. W tabeli różnica tylko dwóch punktów na korzyść TW, jednak oba zespoły na fali wznoszącej. TW zanotowało ostatnio trzeci wygrany mecz z rzędu, Raptorsi tydzień temu jako jedyni do tej pory zdobyli skalp na obecnych liderach. Faworyta w tym meczu trudno było wskazać, mobilizacja w zespołach widoczna gołym okiem. Tornado z ławką szeroką jak trybuna, TW też niczego sobie chociaż brakowało najlepszego strzelca zespołu, Dominika Szymańskiego. Mecz rozpoczął się od kilku badawczych akcji po jednej i drugiej stronie, ale TW od razu przeszło do konkretów, trafienie na 1:0 i pierwsze prowadzenie w derbach, zawodnicy Tornado chyba jeszcze kończyli rozgrzewkę, bo na optymalne obroty weszli gdzieś po 10 minutach. Na bramkę TW sunął atak za atakiem, ale skoncentrowane na bronieniu TW nie dopuszczało do klarownych sytuacji, a jak już coś przeszło za linię defensywy to na posterunku był świetnie dysponowany tego dnia bramkarz TW – Tobiasz Szczepaniak.

Zawodnicy TW chcieli się odgryzać w ataku pozycyjnym, ale mieli swoje problemy na połowie rywala w tej części gry, podczas jednego z stałych fragmentów gry pod bramką rywala, obrońcy przechwycili piłkę i wyprowadzili zabójczą kontrę 1:1. Mecz nabierał coraz większych rumieńców, zawodnicy TW grali z dużym poświeceniem w defensywie, na granicy faulu, a nawet często faulując co skutecznie wytrącało przeciwników z równowagi. Pomimo tego, że Tornado częściej atakowało w tej części gry TW zakończyło połowę typowym trafieniem do szatni i przed drugą częścią minimalny handicap po stronie doświadczenia TW. W drugiej połowie scenariusz był podobny Tornado atakowało, a TW z wiarą w taktykę, że to obroną wygrywa się takie mecze, przetrzymało szturmy i wyprowadzało skuteczne kontry, czy rozgrywając skutecznie stały fragment. Z każdą bramką żywioł Tornado malał, to nie był zespół wierzący w nawiązanie walki. Tego dnia Raptorsi dali się ujarzmić doświadczeniu rywala. Ostatecznie derby Kołaczkowa 5:1 na korzyść TW.

Auto Centrum Września – Dream Team Września 20:2 (14:1)

Mecz w naszej zapowiedzi miał wyglądać na wyrównany pojedynek, jakże zgoła odmiennym był los tego spotkania. Dziwi nie tylko rozmiar tego zwycięstwa, ale również styl gry jaki zaprezentowali młodzi zawodnicy spod szyldu Biedronki. Dzisiaj byli jak wściekłe szerszenie, które mają kilka żyć i wiedzą, że jak w tej próbie nie wyszło to wyjdzie w następnej. Co prawda Dream Team otworzył wynik trafieniem, ale to było na tyle od nich w pierwszej części spotkania, potem z niezwykłą regularnością trafili tylko zawodnicy Auto Centrum. W tej pierwszej części, aż 14 razy. W drugiej zeszli z obrotów i dołożyli tylko 6 trafień, gdzie zawodnicy Dream Temu byli bardziej stabilni w swojej i również trafili raz. Postawą Dream Teamu jestem dzisiaj zawiedziony, nie było tam lidera, nie było pomysłu, nie było sił aby przeciwstawić się młodości . To nie był mecz z ich i moich marzeń. AutoCentrum za to pokazało to co mają najlepszego, wzięli sobie chyba nasze cotygodniowe analizy do serca i postarali się poszukać równowagi w grze wyszło nadspodziewanie dobrze. Oby tak dalej.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości