13 kolejka ligowa - relacja

13 kolejka ligowa - relacja

W ostatnią niedzielę rozegrano w Kołaczkowie na hali tylko trzy spotkania. I tak już zostanie ponieważ Dream Team wycofał się z rozgrywek i wszystkim zespołom, które miałyby się z nimi mierzyć zostanie automatycznie przypisany walkower.

Co działo si w niedzielę?

Sokolniki – OG Kanzas 7-6

Na to co działo się w tym spotkaniu można spojrzeć naprawdę na dwa różne sposoby. Sami sobie możecie wybrać jaki Wam bardziej pasuje.

Sposób pierwszy. Sokolniki grają na luzie i nieco lekceważą rywala. Mają w bramce świetnego zawodnika i co chwilę ratuje on skórę całemu zespołowi. Generalnie jednak zawodnicy z Sokolnik byli spokojni o wynik. Prowadzili cały czas, stwarzali dogodne sytuacje..może rywale mieli ich znacznie więcej ale wynik na tablicy zdecydowanie pozwalał czuć się spokojnie. Z drugiej strony rywal grzeszył tak wielką indolencją strzelecką, że aż trudno było uwierzyć, że czasami z tego nie było bramki. Pamiętajmy jednak o doskonałej grze bramkarza, który co chwilę patrzył na kolegów z niedowierzaniem, że coś takiego im się wydarzyło. Ostatecznie w końcówce, po nerwach Sokolniki nieco zbulwersowane okolicznościami, swoją grą i nerwówką jaką same sobie zapewniły dopisują jednak trzy punkty.

Sposób drugi. OG Kanzas to niewygodny rywal. Mają na swoim kącie więcej porażek niż zwycięstw…ale znaczna część z tych porażek była w pewnym stopniu minimalna. Kanzas na początku zawsze mocno forsuje tempo a z czasem opada z sił. W niedzielę było zdecydowanie inaczej – tempo utrzymali równe. Rywalowi co chwilę skakali do gardła robiąc pressing na całym parkiecie. To co jednak robiło największe wrażenie, to fakt z jaka łatwością OG przedzierało się pod bramkę Sokolnik. Nie wiemy czy wynikało to z niesamowicie słabej gry obrony czy z nagłego geniuszu kilku zawodników Kanzas…ale kilkanaście razy napastnicy OG stawali w sytuacji z piłką przy nodze poza ostatnim obrońcą mając naprzeciw siebie tylko bramkarza. Oczywiście nie wszystkie sytuacje były klarowne, nie wszystkie piłki dało się opanować, nie każdy strzał był soczysty…ale gdyby tego dnia snajperzy OG mieli lepiej nastawione celowniki to tego meczu by nie przegrali. Odmiennie również niż w poprzednich kolejkach OG nie opadło z sił przed końcem spotkania.

TW Kołaczkowo – Budziłowo 3-2 (2-0)

Od kilku dobrych sezonów mecze pomiędzy Kołaczkowem a Budziłowem mają dość specyficzny podtekst. Generalnie było też tak, że oba zespoły zawsze walczyły o najwyższe cele. W tym momencie sezonu też powinno tak być…ale nie jest ponieważ Budziłowu ten rok nie wyszedł. W meczu jednak było zupełnie inaczej.

Po pierwsze oba zespoły toczyły walkę na twardych zasadach. TW dość szybko objęło prowadzenie ale jakby obrazu meczu to nie zmieniło. Od pierwszych sekund Budziłowo forsowało ataki, nadawało tempo i sprawdzało jak działa obrona TW. A w defensywie Kołaczkowo było tego dnia dość niepewne, elektryczne i nerwowe. Budziłowo nie potrafiło tego wykorzystać, dobrze bronił bramkarz TW ale cały zespół też potrafił w obronie mocno pracować…mocno tzn czasami wręcz trzech zawodników blokowało jednego rywala…ale mimo iż reszta nie była pilnowana to Budziłowo nie dawało rady z prezentu skorzystać. W ataku Kołaczkowo wyglądało już znacznie lepiej…ale tam również świetne zawody rozgrywał golkiper rywali. I tak to trwało, kawalkada przetaczała się z jednego końca na drugi boiska. W jednej z akcji pierwszej połowy TW dołożyło drugie trafienie…niby powinno to uspokoić poczynania Kołaczkowa na boisku – ale nerwowość była obserwowalna cały czas. Mimo przewagi w bramkach Kołaczkowo nie miało przewagi na boisku.

Druga część spotkania przyniosła już znacznie lepszą grę TW. To był pewniejszy zespół. Chociaż kuriozalnie stracił dwie bramki i drżał o wynik. Znacznie lepiej jednak zaprezentowało się Budziłowo. Mecz był ciężki fizycznie dla obu zespołów ale jednak Budziłowo trzymało cały czas poziom i cały czas miało inicjatywę i piłkę przy nodze – efekt: dwie świetne akcje i dwie bramki. Wcześniej jednak TW ukuło trzeci raz. To wystarczyło do zwycięstwa, jednak styl chwały nie przyniósł…to mimo wszystko z taki rywalem liczą się tylko punkty.

MKS Warta Pyzdry – Nieuchwytni Września 16:1

W tym spotkaniu liczyliśmy na więcej emocji, wszak w piłce wszystko jest możliwe tym bardziej na kołaczkowskiej hali. Nic podobnego się nie stało, lider jak przystało na prawdziwego lidera, nie zlekceważył przeciwnika, od początku do końca kontrolując przebieg gry. Warciarze mieli na względzie chyba to, że na Nieuchwytnych poślizgnęli się zawodnicy Sokolnik i jakakolwiek bez taryfy ulgowej ruszyli na przeciwnika, nie dając szans by w tym meczu rządził przypadek. Rządzili pyzdrzanie i wygrali zdecydowanie. Gdy wydało się, że Nieuchwytni zejdą z zerowym dorobkiem bramkowym w ostatniej akcji meczu uratowali honor.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości