10 kolejka ligowa - relacja

10 kolejka ligowa - relacja

Nie tak miała wyglądać ta kolejka, szykowaliśmy się na emocje w większości spotkań, a byliśmy świadkami spotkań, które zawiodły poziomem emocji. Pierwszy dzisiejszy mecz dał nielicznie zebranym kibicom nieco emocji, później temperatura każdego pojedynku tylko spadała.

OG Kanzas – MKS Warta Pyzdry 0:5 walkower na korzyść lidera, OG Kanzas nie zebrało wymaganego składu na ten mecz.

Dream Team – Nieuchwytni Września 3:4 (0:2)

W tym meczu spotkały się zespoły wyrównane, ale z ostatnich wyników bardziej zadowoleni mogą być Nieuchwytni i to w nich upatrywaliśmy faworyta. I to założenie stało się rzeczywistością, Nieuchwytni prowadzili od początku do końca, co prawda w końcówce Dream Team złapał kontakt, ale nie miał sytuacji w której mógłby pomarzyć choćby o punkcie. Pozostawili po sobie lepsze wrażenie niż w poprzednich meczach tego roku, ale punkty dopisują Nieuchwytni.

TW Kołaczkowo – Auto Centrum Września 4:0 (0:0)

Poprzedni pojedynek tych zespołów padł łupem TW, ale dzisiaj nie musiało tak być, TW dzisiaj zaprezentowało tylko dwoma zmiennikami i ten scenariusz na mecz nie był chyba do końca taki jak zakładali obrońcy tytułu. Młodzież Auto Centrum w pierwszej połowie mądrze się broniła, ale i potrafiła wyprowadzić kontrę, kończąc strzałem i tych strzałów w pierwszej połowie miała o kilka więcej niż zawodnicy TW. W pierwszej połowie bramki jednak nie padły, a i w drugiej długo czekaliśmy na trafienie kogokolwiek. Trafiło TW i kamień, który spadł im z serca był słyszalny w Kołaczkowie. Doświadczeni zawodnicy TW zdawali sobie sprawę, że w tym meczu trzeba trafić bramkę i potem będzie z górki i też się tak stało ta bramka spowodowała, że impet ataków młodzieży drastycznie spadł, TW zaczęło grać luźniej z mniejszym obciążeniem łatwiej było zdobywać kolejne bramki. Trzy punkty po stronie TW, ale młodzież nie ma czego się wstydzić, zagrała na dobrym poziomie, zabrakło doświadczenia.

Tornado Raptors Kołaczkowo – Sokolniki 0:7 (0:4)

Mecz kolejki naprawdę sprawił duży zawód, a raczej zawodnicy Tornada jakby nie byli dzisiaj sobą, Tornado dzisiaj byli lekkim Zefirkiem. Sokolniki dominowały nad rywalem w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Postronny kibic mógłby powiedzieć, że spotkały się zespoły z dwóch różnych biegunów, a Raptorsi przecież mieli walczyć co najmniej o podium, dzisiaj tego nie pokazali, nie mieli w kadrze lidera, który szarpnął by tymi chłopakami, którzy grać w piłkę potrafią. Tornado dzisiaj nawet nie biegało, co zaczynało być znakiem firmowym tej ekipy. Sokolniki robiły co chciały, a Tornado bez pomysłu, co więcej w pierwszej połowie rzadko gościli na połowie rywala, a jak już tam byli to bez pomysłu na jakiekolwiek zagrożenie bramce. W drugiej połowie Sokolniki harcowały niczym wnuczęta w gościnie u dziadków, a dziadkowie nic nie mieli przeciw temu. Skończyło się jednostronnym 7:0 dla Sokolnik jako najmniejszy wymiar kary.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości